Bez "fajerwerków" minęła pierwsza część meczu. Na placu gry w zasadzie działo się niewiele, a sam poziom nieco odbiegał od II-ligowych standardów, ale miało swoje odzwierciedlenie - żadna ze stron za wszelką cenę nie chciała stracić bramki. Niemniej, nieco więcej brawury było po stronie Rekordu. Bramkarz GKS-u czujnie zachował się przy próbach Piotra Wyroby Jana Ciućki. Niecelnie natomiast uderzali Daniel Świderski Jakub Kempny. Z czasem to jednak gospodarze nabrali większego animuszu. W 23. minucie biało-zielonych przed stratą bramki uratowała poprzeczka. Finalnie jednak kibice nie ujrzeli bramek w tej części meczu. 

 

Punktem kulminacyjnym meczu okazał się być natomiast początek drugiej połowy. GKS objął prowadzenie w minucie 47., po golu Jarosława Czerwika, który zrobił pożytek z dogrania z rzutu rożnego. 

 

Trochę czasu musiało minąć, aby bielszczanie "otrząsnęli" się po straconej bramce. Wszak z ich optycznej przewagi za wiele nie wynikało. GKS natomiast mógł się pokusić o kolejne trafienie - kolejne dobre zawody zagrał jednak Wiktor Kaczorowski. W 86. minucie Rekord był bliski doprowadzenia do remisu. Indywidualny rajd Świderskiego został zablokowany przez defensora GKS-u i to miejscowi cieszyli się z ważnych trzech punktów.