- Wciąż szukamy, kombinujemy i testujemy różne ustawienia, eksperymentujemy. Szkoda, że nie udało się wygrać, ale jest wiele pozytywów. Selekcja i testowanie dobiegły końca, a teraz będziemy grać ustawieniem pod ligę, aby wejść w odpowiedni rytm - mówi nam Mateusz Szatkowski, trener Wisły Strumień. 

 

Strumienianie nie najlepiej weszli w spotkanie. Start szybko objął dwubramkowe prowadzenie, a później dołożył trzecią bramkę. Wisła podjęła jednak "rękawice" i pokazała charakterem. Jeszcze przed przerwą, w 40. minucie, sygnał do ataku dał Przemysław Kiełkowski, celnie przymierzając z dystansu. Po zmianie stron ekipa ze Strumienia doprowadziła do wyrównania po golach Łukasza Mozlera (precyzyjne uderzenie z 16. metrów) oraz Artura Miłego (z rzutu karnego).

 

Emocjonująca była także końcówka spotkania. Piłkarze z Mszany wyszli ponownie na prowadzenie, lecz ostatni głos należał do Wisły. Wynik na 4:4 ustalił Kiełkowski, przytomnie odnajdując się w podbramkowym zamieszaniu.