Zespół przyjezdny na obiekt beniaminka przyjechał w mocno okrojonym składzie. Dość wspomnieć, że trener Mariusz Kozieł mógł dokonać tylko jednej zmiany. Nie przeszkodziło to jednak, by zainkasować komplet "oczek". 

 

 

W pierwszej połowie nie oglądaliśmy żadnych bramek. To, co w futbolu najważniejsze, działo się po zmianie stron. Podhalanka wyszła na prowadzenie w 60. minucie, gdy efektownym uderzeniem popisał się Szymon Śleziak. Drużyna z Leśnej ruszyła wówczas do "przodu", co zapowiadało ciekawą końcówkę. Wreszcie w 83. minucie Grzegorz Rzeszótko pokonał Rafała Jacaka i mieliśmy remis. Ostatnie słowo należało jednak do Podhalanki. W polu karnym faulował Filip Wierzbinka i sędzia podyktował rzut karny, który z zimną krwią wykorzystał Śleziak.

 

Po końcowym gwizdku arbitra gospodarze mogli odczuwać niedosyt. Co prawda drużyna z Milówki była groźna w swych poczynaniach, ale beniaminek także kilka razy przeciwnikowi zagroził. Dość wspomnieć o zmarnowanej sytuacji sam na sam przez Kajetana Lacha czy niecelnej główce Mateusza Piątka