
Dreszczowiec raz jeszcze
Rekord Bielsko-Biała kontra Piast Gliwice, czyli... emocje na starcie półfinałowej rywalizacji w FOGO Futsal Ekstraklasie gwarantowane.
I to jakie! Podobnie, jak w niedzielnym meczu w Przemyślu, który przesądził o awansie "rekordzistów" do ekstraklasowej strefy medalowej, tak i dzisiejsza konfrontacja w hali "Widok" zakończyła się w okolicznościach zgoła dramatycznych. A konkretnie rzecz ujmując - w serii rzutów karnych - po remisie w czasie regulaminowym i bezowocnych staraniach obu ekip w dogrywce. Różnica zasadnicza jest jednak taka, że tym razem to nie Rekord opuszczał parkiet z uczuciem satysfakcji...
Co najważniejsze w kontekście bramkowym, zadziało się w krótkim, bo raptem kilkunastosekundowym odstępie czasu w 36. minucie. Wpierw cieszyli się gliwiczanie, bo uderzenie Edgara Vareli odbiło się od Matheusa i zakończyło lot w siatce gospodarzy. O piorunującą ripostę - dosłownie i w przenośni - pokusił się Eric Panes, przez co doszło do dogrywki. W niej bielszczanie skupili się na defensywie, wywiązując się z tychże zadań bez zarzutu.
Rzuty karne? To jak wiadomo bardzo często typowa loteria. Paweł Budniak i Mikołaj Zastawnik swoje zrobili, ale w serii numer 3 Panes trafił w golkipera Michała Widucha. Spośród "rekordzistów" do siatki wcelował jeszcze Dela, ale wobec przegranego pojedynku Matheusa z bramkarzem Piasta i perfekcyjnej egzekucji przyjezdnych, to oni wyjechali z Bielska-Białej z bardzo wartościowym zwycięstwem.
I może nawet bardziej, niż środowa porażka, martwi sytuacja Rekordu w aspekcie personalnym w kontekście dalszej rywalizacji. W składzie gospodarzy zabrakło dziś Stefana Rakicia ze względów rodzinnych, nie w pełni sił był Zastawnik, którego długo na parkiecie najzwyczajniej nie było, zaś skutki urazów odczuło kilku innych zawodników bielskiej drużyny. Czy na sobotni rewanż w Gliwicach (początek o godzinie 15:00) aktualni wciąż mistrzowie Polski zdołają pozbierać się fizycznie i mentalnie?