Norweskie Lillehammer i tamtejsza skocznia Lysgaardsbakken z HS140 nie okazały się dla biało-czerwonych idealnym miejscem, aby dobrze rozpocząć sezon. Po premierowych konkursach dominują nastroje niekoniecznie pozytywne, choć trener Thomas Thurnbichler progres w stosunku do tego, co działo się przed rokiem dostrzega. Tymczasem nawet z ust samego prezesa Polskiego Związku Narciarskiego Adama Małysza wybrzmiało wymowne: - Nie napawa to optymizmem...

W pierwszych zawodach nieźle wypadł Paweł Wąsek. Reprezentant WSS Wisła w Wiśle zaliczał 128,5 metra i 132 m. Efekt końcowy? 14. miejsce, ale... przeszło 20-punktowa strata do zawodników wieńczących rywalizację na podium. Plastron lidera Pucharu Świata przywdział po konkursie Niemiec Pius Paschke (131,5 m i 138,5 m), a za nim zameldowała się cała plejada Austriaków, ze sklasyfikowanymi na podium Danielem TschofenigiemMaximilianem Ortnerem włącznie. Ze skromnymi zdobyczami za 23. lokatę zmagania ukończył inny beskidzki przedstawiciel Aleksander Zniszczoł (121,5 m i 131,5 m). Polski dorobek uzupełnili: 26. Dawid Kubacki, zaledwie 35. Kamil Stoch i 42. Maciej Kot.

Rewanż? Trudno uznać za lepszy. Brylowali ponownie Austriacy, w tym zwycięzca Jan Hoerl (137 m i 139,5 m), przedzielający na "pudle" Paschke oraz Tschofeniga, obu powtarzających świetne próby z soboty. Wąsek "wyskakał" 23. miejsce po próbach na 125,5 m i 120 m, Zniszczoł finiszował na pozycji 25., notując 126,5 m i 117 m. Pozostali biało-czerwoni też nie zachwycili - Stoch był 28., a Kubacki z Kotem podzielili los zawodników, którzy do finału konkursu nawet się nie załapali.

Kolejna odsłona cyklu zawita do fińskiej Ruki. Tam w miejsce Kota powołany został już Jakub Wolny z LKS Klimczok Bystra. Być może inauguracja okaże się niebawem klasycznym falstartem, co byłoby pożądane, gdyż na 7-8 grudnia zaplanowane zostały domowe konkursy w Wiśle...