Dankowiczanie zaliczyli niemal optymalną premierową odsłonę, w której solidnie grali w defensywie, a jedną z niewielu okazji strzeleckich zamienili na gola. W 21. minucie Kornel Adamus zapoczątkował akcję, Marcin Wróbel podał do Wojciecha Sadloka, który po zejściu do środka uderzył z 18. metra z bramkowym efektem. Prowadzenie Pasjonata było zasłużone, nieco wcześniej uderzenie głową Jakuba Ogiegło z trudem wybronił golkiper Iskry.

Nie wszystko przebiegało po myśli miejscowych po zmianie stron. Z racji drobnych urazów murawę opuścić musieli Sadlok i Wróbel, widoczny był też upływ sił w miarę upływu czasu gry. Nie mniej jednak piłkarze Pasjonata mogli wynik podwyższyć, by wspomnieć kolejną dziś główkę Ogiegły. Dopiero w 85. minucie Dominik Kraus został zaskoczony i Iskra wyrównała, ale w odpowiedzi kąśliwą próbę wykonał Kacper Łukasik. Efekt? Słupek... Kiedy podział zdobyczy zdawał się być sobotnim konkurentom pisany, po wrzutce z bocznego sektora przyjezdni piłkę do siatki wepchnęli w 96. minucie, wywożąc z Dankowic zwycięstwo.

– Zostawiliśmy dużo zdrowia i zaangażowania na boisku, więc bardzo ta porażka boli. Zasłużyliśmy przynajmniej na minimalną zdobycz punktową. Cóż, szczęście z nami ewidentnie nie jest... – mówi rozczarowany Artur Bieroński, szkoleniowiec Pasjonata.