O wygranej gospodarzy przesądziły ciosy z 23. i 58. minuty rywalizacji. Prowadzenie z pierwszej części to zasługa świetnej asysty Wojciecha Sadloka, jak również przytomności umysłu Adriana Heroka, który piłkę w „16” przyjął, oszukał jednego z obrońców GLKS II, by strzałem po dalszym słupku pokonać Grzegorza Juraszka. O spory komfort dla Pasjonata zadbał Marcin Wróbel, który przed upływem godziny głową zamknął dośrodkowanie Heroka spod linii końcowej.

I choć piłka wpadała wyłącznie dla bramki wilkowiczan, to nie można powiedzieć, że byli oni w owej derbowej konfrontacji tylko tłem dla zespołu z ligowego „pudła”. Aleksander Poniński ostemplował poprzeczkę, a była to jedna z kilku obiecujących akcji zaczepnych rezerw z Wilkowic. – Kolejna cenna lekcja, z której wyciągniemy wnioski. Wygrał w tym przypadku zespół bardziej pragmatyczny, zdecydowany i doświadczony – zauważa Michał Osierda, szkoleniowiec przyjezdnych.

Ekipa z Dankowic tym razem nie była w optymalnej dyspozycji, ale... – Nie zawsze da się grać ładnie i wysoko wygrywać. My wyraźnie spuściliśmy z tonu w drugiej połowie. Często brakowało nam dokładności w rozegraniu akcji, a przeciwnik potrafił nam równocześnie zagrażać – ocenia Andrzej Tomala, trener Pasjonata, poza zyskami bramkowymi niepokojącymi konkurenta strzałami z dystansu, z reguły chybionymi – Heroka, Dawida Kupczaka czy Jakuba Zauchy.