Gospodynie postawiły "rekordzistkom" wysoko poprzeczkę. Pierwsza połowa upłynęła jednak bez "fajerwerków". Żadna ze stron nie chciała się otworzyć, przez co nie ujrzeliśmy w tej części meczu za wielu sytuacji strzeleckich. Niemniej to wystarczyło drużynie z Tarnowa, aby objąć prowadzenie. W 21. minucie zawodniczki z Małopolski otworzyły rezultat spotkania, po tym jak Katarzyna Białoszewska wykorzystała błąd defensywy Rekordu. 

 

 

Po zmianie stron bielszczanki ruszyły do odrabiania strat. Zaraz na początku drugiej połowy Klaudia Nowacka mogła doprowadzić do remisu, lecz na przeszkodzie stanęła poprzeczka bramki Tarnovii. I niestety, to się zemściło. W 64. i 76. minucie dwukrotnie na listę strzelczyń wpisywała się Katarzyna Trytek, która przytomnie zrobiła pożytek z rzutów rożnych. Tuż przed końcem meczu gola honorowego dla Rekordu strzeliła Katarzyna Moskała, wykorzystując prostopadłe podanie. 

 

– Już tydzień temu mówiłem, że w tym meczu więcej do stracenia mogła mieć Tarnovia. My nadal jesteśmy w grze, nadal wszystko mamy w swoich głowach i nogach. Dziewczyny dały z siebie tyle ile mogły, co jednak nie dało nam korzystnego wyniku. Chylę czoła przed zespołem za podjęcie walki. Łzy wylane po meczu dobitnie pokazały, że dziewczyny zagrały „na maksa”. Mamy jeszcze do rozegrania dwa arcyważne mecze, w których – jak dziś – damy z siebie wszystko. Aczkolwiek nie ukrywam, marzymy już o odpoczynku – przyznał na łamach klubowej strony trener Rekordu, Marcin Trzebuniak.