Pierwsza połowa była bardzo słaba w naszym wykonaniu, zwłaszcza z piłką przy nodze. Smrek był dynamiczny stwarzał nam mnóstwo problemów. Mimo wszystko mieliśmy dwie znakomite sytuacje do strzelenia bramki. Druga odsłona wyglądała dużo lepiej w naszym wykonaniu i tylko szkoda, że nie potrafiliśmy wykorzystać wypracowanych okazji bramkowych, a było ich co najmniej kilka - mówi nam Sebastian Gierat, trener Podhalanki. 

 

- Cieszymy się z wywalczonego punktu. Podhalanka, uczciwie mówiąc, miała więcej sytuacji klarownych. Szacunek dla naszego bramkarza, bo kilka razy uratował nas przed stratą bramki - dodaje szkoleniowiec Smreka, Sławomir Bączek. 

 

W premierowej części lepiej zaprezentowali się gracze ze Ślemienia, których gra mogła się podobać zgromadzonym kibicom. To zaowocowało trafieniem w 25. minucie. W podbramkowym zamieszaniu piłka odbiła się od poprzeczki, którą później dobił do siatki Piotr Górny. Mimo iż Podhalanka w tej części meczu wyglądała nie najlepiej, to miała swoje okazje. Groźne próby odnotowali Kacper Gąsiorek oraz Dominik Słowik - bez zamierzonego efektu. 

 

Spotkanie miało inny obraz w drugiej połowie. Bruno Salazar Dos Santos został ukarany w 53. minucie czerwoną kartką (wskutek dwóch żółtych) i to Podhalanka przejęła inicjatywę. W 60. minucie z rzutu karnego, po zagraniu ręką przez zawodnika Smreka, trafił Mikołaj Stasica. Ekipa z Milówka miała sytuacje, aby przechylić wygraną na swoją korzyść. W bramce Smreka dwoił się i troił jednak golkiper Rafał Pępek, a próbowali w końcówce m.in. Stasica, Filip Balcarek czy Dawid Tabacarz, po dograniu Tomasza Franusika.