- Bardzo wierzę w tę drużynę i wiem, że przyjdzie taki moment, że nasze sytuacje, które kreujemy w każdym meczu, przełożą się na bramki i zdobycz punktową. W starciu z beniaminkiem przespaliśmy początek i to było kluczowe - ocenia Marcin Stefanowicz, szkoleniowiec LKS-u Bestwina. 

 

W pierwszych minutach zespół z Bojszów osiągnął szybko dwubramkowe prowadzenie. GTS perfekcyjnie wykorzystał oskrzydlające akcje. Po straconych bramkarz LKS przystąpił do ofensywy. W pierwszej części swoje okazje odnotowali: Hubert Matykiewicz oraz Krystian Patroń. Te jednak nie przyniosły zamierzonego efektu. Mimo to zespół z Bestwiny nie spoczął na laurach. 

 

Druga część upłynęła wyraźnie pod znakiem przewagi LKS. Gospodarze jednak umiejętnie się bronili. Dwie bardzo dobre sytuacje miał Maciej Pietrzyk, który wpierw uderzał niecelnie, a następnie został zatrzymany przez bramkarza GTS-u. Szczęścia zabrakło także Mateuszowi Wójtowiczowi - jego "centrostrzał" zatrzymał się na poprzeczce i wynik sprzed przerwy nie uległ zmianie.