Z całą pewnością świetny początek meczu na "Widoku", a taki zanotowali goście z Lubawy, zaważył na tym, co na parkiecie działo się w późniejszej fazie wieczornej konfrontacji. Po 120. sekundach wicemistrzowie Polski już prowadzili. Matheus Dener uderzył na bramkę i choć Jakub Florek - zastępujący w bramce Rekordu pauzującego za "cegłę" z poprzedniego meczu Michała Kałużę - pokonać się nie dał, to dobitka Pawła Kaniewskiego nie pozostawiła wątpliwości. Na nieszczęście gospodarzy wspomniany zysk nie usatysfakcjonował zawodników Constractu. W 7. minucie rezultat mierzonym strzałem poprawił Adriano Lemos, sytuując bielszczan w oczywisty sposób w sytuacji trudnej. Nadzieję na remontadę przywrócił w 16. minucie Kadu, któremu asystował Paweł Budniak. Dopiero po zmianie stron okazało się, że trafienie wówczas kontaktowe, finalnie miało dla "rekordzistów" jedynie status honorowego...

Bodaj kluczowy moment rewanżowej części gry, to 23. minuta i przywrócenie 2-bramkowego zapasu przyjezdnych po uderzeniu Gabriela Rinaldina. Owszem, miejscowi dołożyli starań, by znów wynik poprawić, natomiast strzegący "świątyni" lubawian Gutta potwierdzał swoje walory. Im bliżej końca potyczki, tym zawodnicy Rekordu podejmowali większe ryzyko, które się nie opłaciło. Na kilkanaście sekund przed końcową syreną Pedro Pereira strzałem z dalekiej odległości dokonał tego, co nieuchronne, ustalając rezultat na skrajnie niekorzystny - 1:4 z perspektywy ekipy z Cygańskiego Lasu.