Błękitni w spotkaniu 13. kolejki podjęli w świąteczny weekend Zryw Bąków, wywiązując się z roli klarownego faworyta. Po pięknym strzale Daniela Jaworskiego z rzutu wolnego od 18. minuty gospodarze prowadzili, ale ambitnie grający rywal stawiał opór. – Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu i tak też było na boisku, bo Zryw jest groźną drużyną mając do dyspozycji optymalny skład. Goście mieli słupek i poprzeczkę, więc równie dobrze mogli przed przerwą pokusić się o wyrównanie – opowiada Mateusz Saltarius, szkoleniowiec zespołu z Pierśćca.

Najistotniejsze zdarzenia miały miejsce na przełomie obu połów. Bramki Tomasza Chmiela, który ostatecznie zakończył konfrontację z hat-trickiem na koncie, odebrały nadzieje gości na sprawienie wyjazdowej niespodzianki. – Po przerwie dominowaliśmy, a nasza wygrana mogła być wyższych rozmiarów przy stwarzanych sytuacjach. Rywal praktycznie nam już nie zagrażał – dodaje Saltarius.

Wygrana z minionej niedzieli była już 9. dla Błękitnych w obecnym sezonie skoczowskiej A-klasy. – Za całą rundę chłopakom należą się pochwały. W czołówce jesteśmy zasłużenie, bo mało mieliśmy meczów, w których wyglądaliśmy gorzej – przyznaje nasz rozmówca, dopowiadając zarazem, że ewentualna kwestia mistrzostwa jesieni nie ma większego znaczenia w perspektywie rundy rewanżowej. – Dla mnie jako trenera to 50 procent wykonanej pracy, choć równocześnie historyczny moment dla samego klubu. Nawet w połowie ligi Błękitni nie byli wcześniej na najwyższym miejscu – zaznacza trener aktualnego lidera stawki.

Na szczycie Błękitni pozostaną pod warunkiem korzystnego rozstrzygnięcia w nadchodzącym starciu Iskry Iskrzyczyn z LKS-em Kończyce Małe. Tylko wygrana gości – co ciekawe przez niemal całą rundę zajmujących wygodną pozycję w fotelu lidera ligi – sprawi, że drużyna z Pierśćca przesunie się finalnie na 2. miejsce. – Skłamałbym mówiąc, że nie liczymy na urwanie punktów przez Iskrę. To możliwy scenariusz, bo ten zespół wyglądał dla mnie najlepiej spośród wszystkich, z którymi jesienią się mierzyliśmy. Też jest poza tym wysoko w tabeli i ma o co grać, więc nie odpuści – podsumowuje Mateusz Saltarius.