Lider zatrzymany
To było niezwykle zacięte i emocjonujące widowisko. Po pierwszych trzech kwadransach Rekord przegrywał z liderem z Grudziądza 0:2, jednak po zmianie stron zespół Dariusza Ruckiego pokazał się z kapitalnej strony, dzięki czemu biało-zieloni doprowadzili do wyrównania.
Początek meczu w wykonaniu Rekordu - do wyciągnięcia wniosków i zapomnienia. Gospodarze nie potrafili wejść na swój poziom, co znalazło swe konsekwencje w rezultacie. W 5. minucie Tomasz Kaczmarek wykazał się skuteczną dobitką po zablokowanym strzale Filipa Koperskiego. 7. minut po tym zdarzeniu Olimpia prowadziła już 2:0, a składną akcję swojej drużyny wykończył Maciej Mas.
"Rekordziści" po straconej drugiej bramce mieli lepszy moment, jednak wciąż to nie było "to". Brakowało konkretów, precyzji, chłodnej głowy. Kto jednak wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdy piłka po strzale głową Masa z 33. minuty nie zatrzymała się na poprzeczce. A tak...
Po przerwie obserwowaliśmy zgoła inny obraz spotkania. Rekord odważny, konkretny - Olimpia wycofana, zagubiona... Już w 50. minucie niepilnowany Jakub Ryś oddał strzał po akcji Huberta Żyrka, który być może nie był zbyt silny, ale na tyle precyzyjny, że piłka wpadła do siatki. To napędziło bielszczan do dalszych wysiłków. W 70. minucie Louis Poznański wywalczył rzut karny. Z 11. metrów pewnie uderzył Daniel Świderski.
Mecz rozpoczął się "na nowo". Końcówka trzymała w napięciu i obiektywnie należy zaznaczyć, że to Rekord był bliżej trzech punktów. Dość wspomnieć, że w doliczonym czasie Dariusz Pawłowski trafił z dystansu w słupek bramki gości. Wcześniej natomiast Jan Sobociński groźnie główkował, a fantastyczną interwencją wykazał się bramkarz Olimpii. Mecz zakończył się rezultatem 2:2, co "rekordziści" mogą odebrać za dobrą monetę w starciu z liderem.