Mecz prestiżowy, to i się działo
Spotkania między Wisłą Strumień a Cukrownikiem Chybie zawsze elektryzują kibiców. Dziś - w końcu - obie ekipy spotkały się w ligowej potyczce.
- Patrząc przez całokształt, spotkanie "dojechało" do jego statusu derbowego. Oko kibica zobaczyło ciekawe spotkanie, w którym działo się wiele - zauważa Szymon Miłek, trener Cukrownika. - Spore błędy w obronie, przez które cierpimy, zaważyły o losach spotkania. Mecz mógł się podobać kibicom. Szkoda, że za fajerwerki punktów nie przyznają - dodaje natomiast Mateusz Szatkowski, szkoleniowiec Wisły.
Derby zawsze rządzą się swoimi prawami, a niedzielne starcie w Strumieniu tylko to potwierdziło. Wisła Strumień i Cukrownik Chybie stworzyły emocjonujące widowisko, w którym kibice zobaczyli aż pięć goli, mnóstwo sytuacji i dramaturgię do samego końca. Ostatecznie to goście z Chybia mogli cieszyć się z triumfu 3:2, rewanżując się Wiśle za niedawną porażkę w Pucharze Polski.
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego akcentu gospodarzy, gdy już w pierwszych minutach groźnie uderzał Bartosz Wojtków. Futbolówka minęła jednak bramkę, a chwilę później do głosu doszli rywale. W 7. minucie Radosław Gabzdyl otrzymał piłkę w polu karnym, przełożył ją na lewą nogę i sprytnym strzałem nie dał szans bramkarzowi Wisły. Strata gola nie podcięła skrzydeł gospodarzom – Wojtków stanął przed idealną okazją na wyrównanie, wychodząc sam na sam, lecz uderzył obok bramki. Blisko był również Jakub Grzybek, którego zatrzymał świetną interwencją bramkarz Cukrownika. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 29. minucie, gdy Daniel Kędziak domknął akcję swojego zespołu i z najbliższej odległości podwyższył prowadzenie gości. Te mogło być jeszcze bardziej okazałe, lecz strzał Gabzdyla trafił w twarz bramkarza Wisły.
Na drugą połowę przyjezdni wyszli równie zmotywowani i w 53. minucie wydawało się, że jest po meczu. Gabzdyl znakomicie wypatrzył wbiegającego Konrada Michalskiego, a ten z bliska zdobył gola na 3:0. Zespół ze Strumienia jednak nie miał zamiaru składać broni. Zmiany przeprowadzone przez trenera przyniosły ożywienie i w 65. minucie po asyście Mateusza Szatkowskiego sytuację sam na sam wykorzystał Jakub Puzoń, dając Wiśle nadzieję.
Chwilę później gospodarze znaleźli się w korzystniejszej sytuacji, bo czerwoną kartkę za ratunkowy faul obejrzał Igor Matloch. Grając w przewadze Wisła całkowicie przejęła inicjatywę... Swoje okazje miał Grzybek, próbował też Wojtków, ale gola udało się zdobyć dopiero w 89. minucie. Po wrzutce Przemysława Kiełkowskiego i przedłużeniu Wojtkowa piłkę do siatki skierował Szymon Wojtek. W końcówce gospodarze mogli jeszcze doprowadzić do wyrównania - po uderzeniu z bliska Miłosza Staronia bramkarz Cukrownika świetnie odbił piłkę na poprzeczkę i mecz zakończył się wygraną ekipy z Chybia.