- Cieszę się, że to nam się udało przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Równie dobrze mecz mógł się zakończyć remisem, lecz szacunek do moich zawodników, że dwa razy potrafili się "podnieść", gdy przegrywali - po tym poznaje się prawdziwą drużynę - mówi trener LKS-u, Seweryn Caputa. 

 

 

Mecz rozkręcał się dość powoli, choć w początkowej fazie meczu to gospodarze mogli się cieszyć z prowadzenia, lecz Grzegorz Rzeszótko nie wykorzystał dobrej okazji. Ogólnie rzecz ujmując, obraz pierwszych trzech kwadransów był dość "zamknięty". WSS Wisła lepiej i dłużej operowała piłką i to przyniosło jej rezultat w postaci trafienia Dawida Mazurka z 38. minuty. Piłkarz z Wisły wykorzystał podanie od Szymona Płoszaja. Na reakcje LKS-u nie trzeba było długo czekać. 5 minut później do remisu doprowadził Łukasz Łodziana, który wykończył oskrzydlającą akcję swej drużyny. 

 

Druga połowa było już bardzie "żwawa". Obie ekipy postawiły na bardziej odważne środki. W 60. minucie WSS ponownie prowadził, gdy Płoszaj z zimną krwią wykorzystał błąd defensywy miejscowych. Ponownie jednak reakcja ekipy z Leśnej była najwyższych lotów. W 81. minucie z "wapna" podyktowanego za faul na Kajetanie Lachu celnie przymierzył Rzeszótko, a w 90. minucie wynik meczu na 3:2 ustalił wspomniany Lach, który spuentował golem prostopadłe podanie od Rzeszótki.