Zgodnie z oczekiwaniami to po stronie przemeblowanego kadrowo bielskiego zespołu była inicjatywa we wstępnej fazie spotkania. Pomocnicy często szukali w polu karnym Kacpra Wełniaka, jednakże zapędy te od ideału istotnie odbiegały. Na odnotowanie wśród zaczepnych prób Podbeskidzia zasługuje z tego fragmentu właściwie tylko strzał Wełniaka z rzutu wolnego, oddany w 22. minucie bez konieczności interwencji Wojciecha Fabisiaka. Tuż po tym zdarzeniu pierwszą groźną akcję przeprowadzili piłkarze Lechii, ale kiks Mateusza Stróżyńskiego w kontrze wysiłki gospodarzy zaprzepaścił. Było to ostrzeżenie dla gości, którzy kolejną niefrasobliwość „w tyłach” przypłacili w 30. minucie stratą bramki. W zamieszaniu powstałym po wrzucie piłki z autu własnego golkipera zaskoczył Titas Milasius. W odpowiedzi niemal natychmiast Emre CeltikMathieu Scalet „zatrudnili” Fabisiaka, który oba strzały zastopował. Instynktownie parował z kolei uderzenia Krzysztofa Drzazgi w minucie 38. oraz Wełniaka na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry.
 


Niemoc Podbeskidzia trwała również po pauzie. Ożywienie w poczynania gości wniósł Roman Goku, ale i jemu sztuka pokonania Fabisiaka się nie udawała. I to nawet z rzutu karnego, którego Hiszpan w 65. minucie zmarnował. Dopiero w 78. minucie podopieczni Mirosława Smyły przeprowadzili bramkową akcję z rezerwowymi w rolach głównych – Michałem Janotą jako asystentem i wieńczącym blisko 40-metrowy rajd Lionelem Abate. Zanosiło się na to, że faworyzowany I-ligowiec pójdzie za ciosem w decydujących momentach czasu regulaminowego. Nic bardziej mylnego.

Dogrywka kibiców nie zawiodła, ale mowa zwłaszcza o tych fanach, którzy we wtorkowy wieczór wspierali Lechię. Dokładnie 100. minuta okazała się brzemienna w skutkach dla „Górali” Po prostej stracie Daniela Mikołajewskiego bezlitośnie Krystiana Wieczorka do kapitulacji zmusił Sebastian Górski, a kwadrans później „z okładem” będące w wyraźnym kryzysie Podbeskidzie pożegnało się z pucharowymi rozgrywkach. W stylu wyjątkowo kiepskim, także wobec „cegły”, jaką w 115. minucie obejrzał Janota.