– Broniliśmy się od początku w niskim pressingu, ale nie ustrzegliśmy się błędów – przyznaje Tomasz Wróbel, szkoleniowiec Drzewiarza, któremu też nie sprzyjało szczęście. Bo o ile gol na 2:0 Bartosza Waśkiewicza z 39. minuty to konsekwencja kontry po źle rozegranym przez gości rzucie z autu, tak uderzenie Dawida Kaszoka równo po 2 kwadransach gry miało urodę rzadko widzianą na IV-ligowych boiskach. Jednocześnie w końcowej fazie pierwszej połowy Konrad Bukowczan ostemplował słupek.
 


 

– W szatni padło trochę męskich słów, lecz pozostały one bez właściwej reakcji ze strony zawodników – dodaje Wróbel, nawiązując zwłaszcza do 49. minuty i kolejnego trafienia Polonii, po którym zawodnikom z Jasienicy zabrakło już nie tylko argumentów stricte futbolowych, ale i zwyczajnie wiary w odmianę losów konfrontacji. Na nic zdały się także kadrowe roszady, a w 63. minucie Waśkiewicz przypieczętował efektowne i zasłużone zwycięstwo faworyta.