Generalny sprawdzian przed ligą wypadł dla mistrza żywieckiej A-klasy z sezonu ubiegłego przyzwoicie. Na mecz udali się w zestawieniu o tyle eksperymentalnym, iż bez podstawowych środkowych obrońców w składzie. W tej roli wystąpił z konieczności choćby Krzysztof Walkiewicz. Czy roszady dały o sobie znać w toku boiskowej rywalizacji? Poniekąd odpowiedzieć należy twierdząco, bo po kwadransie piłkarze z Krzeszowa prowadzili już 2:0. Ze złego krycia gości skorzystali odpowiednio przy rzucie rożnym i wolnym.

Bardzo szybko po stratach zawodnicy prowadzeni przez Mateusza Stankiewicza wzięli się w garść. W 16. minucie do prostopadłego podania dopadł Kajetan Lach, po czym sytuacji „oko w oko” z bramkarzem nie zmarnował. Wyrównanie nastąpiło w 26. minucie. Tym razem zimną krew zachował Kacper Jakubiec, do którego futbolówka trafiła nieco przypadkowa po odbiciu się od Patryka Semika. Były to gole zapewniające zespołowi z Leśnej remis na półmetku sparingu, zarazem jedyne zdobyte w toku test-meczu. Po przerwie strzelał wyłącznie Żuraw. Zbudowanie ponownej nikłej przewagi nastąpiło po błędzie Patryka Raczka. Odrobienie dystansu nie było poza zasięgiem, ale dogodne okazje zmarnowali m.in. Jakub Jurowski po akcji lewym skrzydłem czy Semik, którego uderzenie pod poprzeczkę odbił golkiper przeciwnika.

– Wyjechaliśmy ze sparingu względnie zadowoleni, bo nasza gra wyglądała nieźle. W drugiej połowie, kiedy na boisku pojawili się dublerzy, byliśmy może trochę mniej konkurencyjni dla rywala, ale generalnie to była wartościowa lekcja dla całej drużyny – ocenia Piotr Raczek, prezes LKS-u Leśna.