- Mieliśmy ten mecz pod kontrolą i wygraliśmy zasłużenie. Przez większość meczu "siedzieliśmy" na połowie Soły i to zaowocowało wieloma sytuacjami bramkowymi - ocenia Przemysław Jurasz, szkoleniowiec Sokoła. 

 

Pierwsza część miała jednak dość wyrównany charakter. Optyczna przewaga - owszem - należała do gości, ale za Sołą przemawiały cechy wolicjonalne. Dzięki temu to gospodarze otworzyli wynik meczu. W 16. minucie Patryk Gardas przytomnie odnalazł się pod bramką rywala i wykazał się skuteczną dobitką. Tuż przed zejściem do szatni Sokół zdołał jednak doprowadzić do wyrównania, gdy w 37. minucie Daniel Janoszek spuentował ładne dogranie od Jurasza. 

 

W drugiej części Soła oddała pole przyjezdnym i to miało swe reperkusje. W 60. minucie Damian Stawicki wyprowadził Sokół na prowadzenie, wykazując się sprytem, kiedy zawodnicy Soły domagali się przerwania akcji przez sędziego. Następnie na 3:1 trafił Janoszek po celnym "lobie". W samej końcówce miejscowi złapali kontakt, po efektownej akcji i trafieniu Jarosława Grygnego po wrzutce Macieja Hutyry. Wynik jednak na 4:2 ustalił Stawicki głową po asyście Kacpra Dunata, który w drugiej części również mógł wpisać się na listę strzelców. Na przeszkodzie stanął mu jednak słupek. 

 

- Szkoda tego meczu. Nieźle zaczęliśmy i próbowaliśmy zdobyć kolejną bramkę. Liczyliśmy na punkt, ale to się nie udało - przyznaje Damian Kaźmierczak, szkoleniowiec ekipy z Rajczy.