I mimo że podopieczni Szymona Stawowego ulegli reprezentantowi raciborsko-rybnickiej "okręgówki" to zaprezentowali się przyzwoicie. Na boisku bowiem oprócz zmagań z rywalem, musieli stawić czoło zmęczeniu towarzyszącemu etapowi przygotowań, na którym są obecnie a także, a może nawet przede wszystkim... pechowi. Bo o ile rywal bramce Wisły w pierwszej połowie nie zagrażał nader często, to jednak zrobił to raz, a dobrze. W 32. minucie Adrian Wierzgoń wykorzystał rzut wolny egzekwowany z 18. metra. Więcej bramek w tej odsłonie nie padło, choć okazji ku temu drużynie ze Strumienia nie brakowało. W 2 dogodnych sytuacjach mylili się jednak testowany zawodnik i Jakub Puzoń.

 

 

Druga odsłona nie zaczęła się optymistycznie dla Wisły. Rywal z Czyżowic po indywidualnej akcji Wierzgonia podwyższył na 2:0. W 65. minucie padła bramka kontaktowa - po odbiorze piłki w środku pola Bartosz Wojtków idealnie obsłużył prostopadłym podaniem Puzonia, który tym razem się nie pomylił, zaliczając swojego 6 gola w trzecim meczu kontrolnym. Po 10. minutach LKS prowadził ponownie różnicą 2 bramek po celnym strzale Sebastiana Buko. Wisła zdołała odpowiedzieć golem Wojtkowa, choć okazji nawet do wygrania spotkania miała co niemiara. Warto wspomnieć tutaj o strzałach właśnie Wojtkowa czy testowanego zawodnika, które zatrzymały się na poprzeczce bramki rywali, albo też o sytuacji sam na sam Kamila Tekli.

 

- Stworzyliśmy dziś wiele sytuacji i niestety ich nie wykorzystaliśmy. Mieliśmy po prostu pecha. W porównaniu z poprzednimi meczami wyglądaliśmy słabiej fizycznie, ale to normalne na tym etapie przygotowań. W naszej grze bardzo dobre momenty przeplataliśmy nieco słabszymi okresami, gdzie wkradało się trochę chaosu i niedokładności. Myślę, że było to spowodowane tym, że w ciągu tygodnia pracowaliśmy na treningach bardzo ciężko - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Wisły.