Po derbach za ciosem nie poszli
Podbudowani ostatnim przełamaniem i derbowym zwycięstwem z Podbeskidziem udali się na mecz z Resovią zawodnicy Rekordu Bielsko-Biała.
Podobnie jak rok temu, kiedy Rekord pokonał w derbach z Podbeskidziem, biało-zieloni nie poszli za ciosem. Wówczas musieli oni uznać wyższość GKS-u Jastrzębie, dziś bielszczanie ulegli Resovii. Losy meczu zdeterminowała bramka z 4. minuty. Zawodnicy ze stolicy Podkarpacie objęli prowadzenie po celnym uderzeniu Jakuba Jordana Jokela.
Później mecz toczył się głównie w środkowej strefie boiska. Kilka razy rzeszowianie próbowali złamać defensywę Rekordu ponownie - bez efektu. "Rekordziści" natomiast z każdą minutą czuli się coraz pewniej na boisku. Precyzji zabrakło Jakubowi Rysiowi, Wojciech Łaski został zatrzymany przez bramkarza Resovii. W 40. minucie Daniel Świderski skierował piłkę do bramki po dograniu Filipa Sapińskiego. Sędzia jednak bramki nie uznał - spalony.
Po zmianie stron biało-zieloni nadal próbowali odwrócić losy spotkania, jednak linia obrony rzeszowian ze swych obowiązków wywiązywała się bez zarzutów. Złamać ją próbowali Michał Śliwka czy Dariusz Pawłowski. W końcówce groźnie główkował Tomasz Boczek, lecz również bez happy endu. Resovia "dowiozła" jednobramkową zaliczkę do ostatniego gwizdka arbitra.