A mógł być nokaut

Kroczące zwycięską ścieżką Błyskawica i Iskra zmierzyły się w bezpośredniej konfrontacji na boisku tej pierwszej z drużyn. Początkowa faza meczu była o tyle zaskakująca, że goście wiedli prym niepodzielnie, a trafienie Jakuba Gaszczyka stanowiło najmniejszy wymiar kary dla ekipy z Kończyc Wielkich. Sam jej trener przyznał, że drużyna „została w szatni”. A rozpędzona Iskra? – Narzuciliśmy bardzo wysokie tempo od początku. Spodziewałem się, że ciężko będzie je utrzymać przez cały mecz, ale gdybyśmy nasze sytuacje wykorzystali, to mogliśmy prowadzić równie dobrze 5:0. Uderzaliśmy choćby w słupek i poprzeczkę – opisuje trener gości szlagierowej potyczki Tomasz Matuszek.

Błyskawica spod naporu rywala zdołała się uwolnić, odpowiedziała w 27. minucie za sprawą Andrzeja Krausa, ale zasłużone prowadzenie Iskrze przywrócił tuż przed pauzą Dawid Waliczek. Po powrocie drużyn na boisko gol padł już tylko w 50. minucie. Bartosz Parchański bezwzględnie wykorzystał kontrę i tak to interesująca batalia przyniosła podział punktów. – Zeszliśmy z boiska z lekkim niedosytem, aczkolwiek to rezultat o tyle sprawiedliwy, że przy remisie gospodarze swoje dogodne okazje mieli częściej, niż my – konkluduje trener Iskry.
 


 

Kilku pretendentów, faworyta nie widać

Do zespołów już przywołanych po minionej kolejce a-klasowej z liczbą 10 punktów doszlusowali piłkarze LKS-u Goleszów i Victorii Hażlach, stosunkowo łatwo odprawiający beniaminków z Bąkowa i Chybia, którym zgodnie zaaplikowały po 4 gole. – Tak ciekawej A-klasy sobie nie przypominam. To może być wyjątkowy sezon, bo głównego kandydata do mistrzostwa nie sposób wskazać, a o miejsca premiowane awansem powalczy połowa ligi – podkreśla Matuszek.

Czy Iskrę zaliczać można również na tym etapie do grona liczących się ekip? – Chciałbym, aby tak było. Cel na ten sezon to lokata w czołowej „5”. Moim zdaniem realny, ale piłka nauczyła mnie już przez lata pokory i pewnym niczego być nie można – dodaje nasz rozmówca.

Niespodzianki też są

– Trudno w to uwierzyć, że LKS Rudnik, a więc outsider w poprzednim sezonie ma zgromadzonych 9 „oczek”, a uznawany za jednego z faworytów Strażak Dębowiec „dołuje” bez jakiejkolwiek zdobyczy. To coś, co nie za bardzo da się zrozumieć – kontynuuje szkoleniowiec futbolistów z Iskrzyczyna.

I właśnie efektownych rozmiarów wygrana 8:1 zespołu z Rudnika nad Olzą Pogwizdów, to zdaniem trenera Matuszka największe zaskoczenie z rozstrzygnięć odnotowanych w weekendowej 4. kolejce. Dodajmy, że premierowych łupów doczekał się Orzeł Zabłocie, który w rollercoasterze odrobił straty z wyniku 0:2 i pokonał 4:3 wciąż niestabilny w swojej formie LKS Kończyce Małe.

Wyniki 4. kolejki:
LKS Goleszów – Zryw Bąków 4:0 (1:0)
Błyskawica Kończyce Wielkie – Iskra Iskrzyczyn 2:2 (1:2)
Beskid Brenna – Strażak Dębowiec 3:2 (2:0)
LKS Rudnik – Olza Pogwizdów 8:1 (2:0)
LKS '99 Pruchna – Błękitni Pierściec 1:3 (1:1)
Victoria Hażlach – Cukrownik Chybie 4:1 (2:1)
Orzeł Zabłocie – LKS Kończyce Małe 4:3 (1:2)

TABELA/TERMINARZ