Obie drużyny - i to na wstępie odnotować warto - zadbały o odpowiednią jakość widowiska. Faktem jest, że dokonując oceny na podstawie samego wyniku i przebiegu sobotniej rywalizacji w hali Widok, można by mówić o stosunkowo łatwym zwycięstwie Rekordu. Faworyt jednak musiał swoje walory zademonstrować, by uniknąć drugiej w tym sezonie Fogo Futsal Ekstraklasy straty punktowej kosztem ekipy z Bochni.

Niewątpliwym atutem gospodarzy meczu była skuteczność. W 6. minucie indywidualne umiejętności wykorzystał Erik Panes, który wymanewrował defensywę BSF ABJ oraz jego bramkarza. Istotny cios przyjezdni przyjęli w 19. minucie. Kamil Surmiak najlepiej odnalazł się w zamieszaniu, dzięki czemu biało-zieloni udali się na przerwę przy konkretnej zaliczce 2:0. Nie mogli jednak o tyle czuć się pewnie, iż świetna dyspozycja Krzysztofa Iwanka między słupkami była w tej odsłonie spotkania gwarantem faktycznej różnicy. Golkiper Rekordu zareagował właściwie choćby przy wykonywanym przez Minora Cabalcetę przedłużonym rzucie karnym. Zawodnik rodem z Kostaryki mógł zresztą rezultat sobotniego starcia otworzyć, lecz jego próba odbiła się od słupka.

Scenariusz drugiej odsłony? To przede wszystkim podwyższenie w 25. minucie przewagi bielskiej ekipy. Pełniący dziś kapitańskie obowiązki Michał Marek uderzył płasko w taki sposób, że Victor Saaf nie był w stanie zareagować. Kilkanaście sekund wcześniej gości z Małopolski uratowała poprzeczka. Aluminium w dalszym fragmencie meczu stemplowali także Panes i Matheus, co tylko potwierdzało, że na dobre miejscowi sytuację opanowali. Dopiero w 38. minucie defensywa Rekordu została zaskoczona przez rywala. Eks-rekordzista Sebastian Leszczak spuentował rozegranie akcji z tzw. lotnym bramkarzem na parkiecie i ustalił rezultat.