Zwycięstwo za zwycięstwem - tak wymarzony start rozgrywek FOGO Futsal Ekstraklasy kontynuują aktualni mistrzowie Polski. Nietypowy, środowy termin spotkania w żadnej mierze bielszczan z rytmu nie wybił. Raz jeszcze dowiedli, że największy atut tkwi w sile ofensywnej.

Już po 120. sekundach starcia z ekipą z Łodzi gospodarze mieli na koncie gola, o którego pokusił się Matheus Ferreira. To, że szybko nie nastąpiło podwyższenie wyniku na korzyść Rekordu, jest zasługą Kamila Izbiańskiego, który świetnie spisywał się między słupkami bramki Widzewa. Skapitulował powtórnie w 11. minucie - w pojedynku "oko w oko" z Matheusem. Przed przerwą do siatki piłkę kierowali jeszcze Kacper Pawlus oraz Eric Panes i nawet korekta, jakiej w 20. minucie dokonał po rzucie rożnym Yvaaldo Gomres nie zmieniła optyki spotkania - stosunkowo jednostronnego i kontrolowanego przez zespół z Cygańskiego Lasu.

Nadzieja w łódzkich szeregach jeszcze pojawiła się w 27. minucie, bo Arkadiusz Szypczyński podwoił dorobek Widzewa, ale to tylko zmusiło miejscowych do bardziej agresywnej postawy. Między 28. a 31. minutą nastąpiła istna "demolka". Hat-tricka skompletował Matheus, także Mikołaj Zastawnik Michał Marek dołożyli gole, a przy wysokiej przewadze 7:2 żadna krzywda ekstraklasowemu liderowi stać się nie mogła. Na finiszu trafienie numer 2 w środowy wieczór odnotował Gomes, dzięki czemu kibice byli świadkami "dwucyfrówki".