Sławomir Szymala (trener Podhalanki Milówka): W pierwszej połowie mieliśmy bardzo dużą przewagę, tak naprawdę drużyna ze Strumienia nie zagroziła poważnie naszej bramce ani razu. W drugiej odsłonie chcieliśmy kontynuować to, co graliśmy w pierwszych 45 minutach. Niestety w sposób podświadomy daliśmy się zepchnąć do defensywy. Dryżyna Wisły stworzyła sobie dwie dogodne sytuacje, choć to wcześniej my mieliśmy 3 wyborne okazje do zdobycia gola. Powinniśmy ten mecz zamknąć już przed upływem 60 minut. Niestety w nasze poczynania wkradło się trochę nerwowości i nasza gra nie wyglądała już tak płynnie. Dokonaliśmy kilku zmian co przyniosło kolejne 2 bramki. To zasłużone zwycięstwo, cieszymy się z 3 punktów. 

 

Szymon Stawowy (trener Wisły Strumień): Pierwsze 45 minut to okres, w którym gra naszej drużyny wyglądała bardzo chaotycznie. Zabawiliśmy się w św. Mikołaja - popełniliśmy 2 proste błędy w defensywie, z których rywal skrzętnie skorzystał. Pierwszej zmiany musiałem dokonać już w 30. minucie meczu, co w przypadku naszej meczowej frekwencji uniemożliwiło reagowanie na sytuację boiskową w dalszej części gry. Na szczęście w drugiej odsłonie zagraliśmy lepiej, stworzyliśmy swoje sytuacje. Było to efektem zmiany ustawienia, ustawiliśmy się wyżej, ale niestety nie potrafiliśmy wykorzystać swoich okazji. W końcówce odkryliśmy się, co naraziło nas na kontry i w konsekwencji na utratę dwóch kolejnych goli. Z perspektywy całego spotkania uważam, że wynik był niesprawiedliwy i nasza porażka różnicą 4 bramek jest zbyt wysoka.