Mateusz Janik Remigiusz Mrózek to istotne ogniwa drużyny „Fiodorów”, które wypadły z talii trenera Seweryna Kośca z uwagi na poważne kontuzje. Pierwszy z wymienionych jest już po operacji pozrywanych więzadeł, drugi na zabieg dający możliwość powrotu do sportu oczekuje. – W obu przypadkach mówimy o fatalnych zdarzeniach bez kontaktu z przeciwnikiem. To o tyle przykre, że dotyczy młodych chłopaków, którzy w dodatku dobrze się prezentowali – mówi szkoleniowiec GKS-u, który na wspomnianych zawodników nie będzie mógł liczyć również w jesiennej części sezonu kolejnego.

Z racji przetrzebionej i nielicznej kadry ekipy z Radziechów-Wieprza więcej minut gry na ligowych boiskach otrzymują juniorzy. – Na pewno możliwość gry na tym poziomie jest dla nich fajnym bodźcem do pracy. Ważne, aby tego chcieli, bo różnie z tym bywa, a pod względem poziomu sporo jeszcze jednak brakuje – szczerze przyznaje Kosiec.
 



W kolejce numer 27. GKS ograł u siebie LKS Pogórze 4:1, już do przerwy uzyskując wyraźną przewagę nad niżej notowanym konkurentem. – Szybkie prowadzenie spowodowało, że nabraliśmy pewności siebie. Byliśmy agresywni, siedzieliśmy wysoko na przeciwniku – opowiada trener radziechowian, którzy po zmianie stron tempo zwolnili usiłując dłużej utrzymywać się przy piłce. Ze zwycięskiego kursu bynajmniej jednak gospodarze meczu nie zboczyli. – Walczymy o podium. To nasz drugi cel, bo realizacja tego pierwszego jak wiadomo się nie powiodła. Nie na to liczyliśmy, ale chcemy w miarę pozytywnie zakończyć rozgrywki – podsumowuje Kosiec.

„Fiodory”, mające w dorobku 57 punktów (tyle samo zgromadził sklasyfikowany na 4. pozycji w tabeli Beskid Skoczów), zawitają jeszcze w czerwcu do Wisły i Leśnej, a w jedynym starciu domowym podejmą Piasta Cieszyn.