Rutynowani Tomasz PodgórskiWojciech Kędziora w składzie, do tego liczne grono utalentowanych wybieganych zawodników – tak skonstruowanej kapeli beniaminek z Bestwiny wysoko zawiesił poprzeczkę. Gospodarze robili wszystko co w ich mocy, aby nie zakończyć spotkania z ponownym „pustym przebiegiem”, ale znów musieli obejść się smakiem.

Już pierwsza część potyczki zwiastowała opór bestwinian, którzy przy odrobinie szczęścia mogli wyjść na prowadzenie. Bramkarz „dwójki” Piasta był jednak na posterunku, gdy mocnym uderzeniem pokonać go usiłował Mateusz Włoszek. Pomocnik LKS-u był także jednym z bohaterów innej akcji. Jego szarżę w polu karnym goście zdołali zastopować, choć w zgodnej opinii pomeczowej piłkarzy obu stron uczynili to nieprzepisowo. Gwizdek sędziego pozostał niewzruszony. Przy optycznej, lecz niewiele wnoszącej przewadze gliwiczan złożyło się to na bezbramkowy stan w przerwie.
 



Podczas pauzy trener gospodarzy Sławomir Szymala dokonał istotnej roszady w składzie, wszak Włoszka „zluzował” Artur Sawicki. Napastnik odwdzięczył się ekspresowo – w 47. minucie otrzymał podanie od Kacpra Mielnikiewicza, by wykazać się snajperskim zmysłem. Wkrótce po opisanym golu napastnik LKS-u mógł znów wpisać się na listę strzelców, ale to golkiper rezerw Piasta wyszedł z opresji obronną ręką.

Wreszcie jednak do głosu w sobotni wieczór doszli gliwiczanie. Kiedy upłynęła godzina rywalizacji z niewielkim „okładem”, to przyjezdni w Bestwinie... prowadzili. To efekt pięknego woleja Michała Zachciała po kornerze z 52. minuty oraz celnie główkującego Kędziory w minucie 63. Owe bramki przedzieliła kolejna tego dnia kontrowersja, kiedy gospodarze domagali się podyktowania „11” w następstwie starcia z udziałem Damiana Gacka. Ostatni istotny akcent meczu to gol pieczętujący pełną pulę punktów dla gliwickiej „dwójki”. W 80. minucie żaden z zawodników ekipy z Bestwiny nie przerwał akcji oskrzydlającej z jej domknięciem w wykonaniu Krzysztofa Grzegorza.