– Rywal zaprezentował się dobrze pod względem piłkarskim. Natomiast nie stworzył sobie właściwie żadnej sytuacji, a mimo to zdołał wygrać – to pomeczowa słowa Tomasza Wuwera, szkoleniowca ekipy z Jaworza, która godzić się musiała z porażką numer 5. pod rząd w bieżących rozgrywkach.

JUW-e 2 razy zmuszało do kapitulacji golkipera Czarnych – oba zdarzenia miały miejsce w końcowych fragmentach meczowych połów. Zarówno gol na 1:0 po rzucie wolnym i fartownej dla tyszan „przebitce”, jak i trafienie pieczętujące wygraną gospodarzy po przechwycie podania Szymona Płoszaja, miały w sobie sporo z przypadku. Szczęścia przy reprezentancie bielskiego podokręgu nie było. W premierowej odsłonie JUW-e przed stratą bramki i „swojakiem” uchronił słupek, sędzia nie zaordynował „11” mimo iż faulowany był Płoszaj, a niecelnie z 7. metrów głową uderzał Szymon Pustelnik. Po pauzie próbował znów Płoszaj, elementu zaskoczenia zabrakło także Michałowi PeździePatrykowi Koperniakowi.