- Przed meczem wiedzieliśmy, że mamy już pewną 4. lokatę na koniec sezonu, a więc nasz cel został zrealizowany. Być może ta informacja nas trochę wybiła z rytmu. Widać było, że rywalowi bardziej zależy na wygranej - przekonuje Sławomir Szymala, trener drużyny z Milówki. 

 

Nic nie zwiastowało, iż Podhalance może wydarzyć się "krzywda" w tym spotkaniu. Mało tego, to ona w początkowej fazie meczu miała dwie dobre okazje ku temu, aby wyjść na prowadzenie. Wpierw Kacper Najzer w sytuacji sam na sam został zatrzymany przez Romana Nalepę, a następnie przyjezdni nie wykorzystali błędu w defensywie Piasta. Ta zemściło się w 18. minucie, gdy gospodarze cieszyli się z trafienia. Paweł Seremak przymnie odnalazł się w podbramkowym chaosie po rzucie rożnym. 

 

Od tego momentu cieszynianie podświadomie cofnęli swoje szyki, czekając na składne kontrataki i stałe fragmenty. Dwie dobre okazje po stronie Piasta miał m.in. Jakub Jeleń, Podhalanka grała natomiast w ataku pozycyjnym i nie potrafiła przebić się przez defensywny "mur" gospodarzy. Decydujący cios w 62. minucie wymierzył Patryk Skakuj, który z strzałem z 7. metra sfinalizował podanie z bocznego fragmentu boiska.