Sam początek spotkania był w wydaniu gospodarzy obiecujący, jednak nie potrafili oni Beskidu zaskoczyć. Plany pogórzan zostały na dodatek pokrzyżowane w 25. minucie. Akcję lewą flanką Konrada Chrapka zwieńczyło dogranie bocznego defensora do Damiana Szczęsnego, który z kolei obsłużył Kamila Janika, a ten nie miał problemów z egzekucją. Faworyzowani przyjezdni nabrali rozpędu, by nieco ponad kwadrans później dystans powiększyć do solidnego stanu 3:0. W 31. minucie ponownie asystentem był Szczęsny, a Michał Szczyrba ze spokojem ominął golkipera LKS-u, lokując futbolówkę w pustej bramce. 42. minuta została z kolei oznaczona podaniem Szczyrby do Marcina Jaworzyna, który dopełnił formalności. Przy istotnej już przewadze ekipy ze Skoczowa zaskoczeniem był finisz pierwszej połowy. Jakub Małkowski popełnił poważny błąd w zagraniu do Konrada Krucka, piłkę przejął Sebastian Juroszek, zmniejszając rozmiary strat pogórzan.
 



Miejscowi poczuli najwyraźniej, że mogą „na papierze” mocniejszego konkurenta zmusić do derbowego wysiłku, bo wstęp rewanżowej połowy należał do nich. Z uderzeniami z dystansu dobrze radził sobie jednak K. Krucek. Poniekąd zmarnowane szanse na złapanie kontaktu zemściły się dotkliwie. W 59. minucie Szczęsny do spółki z Jaworzynem rozwiali jakiekolwiek nadzieje piłkarzy z Pogórza na niespodziankę. Z kilku kolejnych okazji wypracowanych Beskid zamienił na gola tą z 80. minuty, kiedy to z podania K. Chrapka pożytek uczynił Janik, klamrą spinający mimo wszystko efektowny występ skoczowskiej drużyny.