Reszta ligi już wie – lidera da się pokonać
To bodaj najważniejszy wniosek w następstwie szlagierowej potyczki Borów Pietrzykowice z Tempem Puńców. Faworyt rozgrywek „okręgówki” stracił pierwsze punkty i miano zespołu, który przez ligę przejdzie całkowicie niezaburzonym rytmem.
8 na 8 – z takim bilansem zwycięskich meczów w stosunku do rozegranych ekipa z Puńcowa zawitała w sobotę do Pietrzykowic. Szybko otworzyła potyczkę strzelonym golem, ale przed upływem kwadransa gospodarze odpowiedzieli. – Nie poddaliśmy się po straconej bramce. Doskonale wiedzieliśmy co chcemy zrobić i jak zagrać. Pozostaliśmy konsekwentni w realizacji nakreślonego przed meczem planu – opowiada Marek Makarewicz, szkoleniowiec Borów.
Wyrównana walka trwała na murawie aż do końcowych minut, w których Bory zaaplikowały liderowi 2 gole, by dokonać sztuki dotąd nieosiągalnej dla innych ligowców. – Druga i trzecia bramka to konsekwencja naszego nieodpowiedzialnego zachowania. Będąc przy piłce robimy niewymuszone straty, które nie powinny mieć miejsca, a przeciwnik bezlitośnie je wykorzystał. Bierzemy odpowiedzialność za tą porażkę i będziemy chcieli we właściwy dla siebie sposób zareagować w następnym spotkaniu – mówi Kamil Sornat, trener spadkowicza z V ligi.
Tempo zachowało mimo porażki miejsce w fotelu lidera. Dorobek Borów jest wszak o 3 „oczka” skromniejszy, to z racji remisów aktualnego wicelidera w początkowej fazie sezonu. – Zmniejszyliśmy dystans do zespołu z Puńcowa, ale co ważniejsze, pokazaliśmy reszcie ligi, że tego niedawnego jeszcze V-ligowca się się pokonać. Wiadomo, że potencjały drużyn są różne, ale my ograliśmy Tempo rozgrywając mecz na naszych warunkach grając. Cóż, wynik idzie w świat – oznajmia Makarewicz.