
Rewanż będzie ekscytujący
To była pierwsza odsłona futsalowego finału Pucharu Polski, którego triumfator wyłoniony zostanie w Majówkę.
Znakomite widowisko stworzyli przy komplecie kibiców w hali „Widok” zawodnicy obu finalistów. Gdyby oceniać mecz przez pryzmat dogodnych okazji strzeleckich, to więcej działo się w nim w premierowej odsłonie. Wtedy też obserwujący spotkanie uraczeni zostali golem rzadkiej urody. A co najważniejsze – to już druga połowa, kiedy zapadło decydujące rozstrzygnięcie z korzyścią dla Rekordu.
Od mocnego uderzenia spotkanie finałowe chciały zacząć obie drużyny. W 2. minucie Eric Panes znalazł się w dobrej sytuacji, lecz bramkarz Constractu umiejętnie skrócił kąt. W odpowiedzi kontrę Tomasza Kriezela wybornie obronił stający z nim „oko w oko” Krzysztof Iwanek. Za moment reprezentant Polski atomowo uderzył z dystansu, a golkiper „rekordzistów” znów błysnął kunsztem. Czujność Iwanka sprawdził też Paweł Kaniewski, który szczęścia szukał w sposób niesygnalizowany. W 6. minucie żaden z futsalowych fanów – może i nawet włącznie z tymi wspierającymi gości z Lubawy (!) – nie mógł odczuwać rozczarowania. Bomba Panesa z woleja po wrzutce Pawła Budniaka z rzutu rożnego była na wskroś widowiskową próbą. Zaliczka zdobyta przez mistrzów Polski zmieniła o tyle obraz gry, że Constract przejął inicjatywę. Kriezel, Joao Miguel i Pedrinho sprawili kolejnymi kąśliwymi strzałami, że liczba parad Iwanka sięgnęła na półmetku dzisiejszej rywalizacji liczby... dwucyfrowej. Gospodarze odgryźli się za sprawą Mikołaja Zastawnika, którego zastopował Gutta.
Na starcie rewanżowej odsłony – ta przebiegła niemal na pełnym dystansie pod znakiem zażartej i twardej walki – goście mogli mówić o farcie, bo Panes ostemplował słupek. Nic nie zwiastowało tego, że w 25. minucie lubawianie wyrównają, ale tak właśnie się stało. Po rzucie z autu straty dopuścił się Zastawnik, a Claudio delikatnie tylko trącił piłkę obok wychodzącego z bramki golkipera biało-zielonych. Zdarzenie to podziałało na bielski zespół tylko w niewielkim stopniu deprymująco. Co istotne, zwarli szyki obronne i nie dopuszczali do tak licznych zagrożeń w obrębie własnej „świątyni”, jak miało to miejsce przed przerwą. A ofensywa? Tu również jest się czym pochwalić. W 32. minucie spudłował w kontrze Budniak, niebawem Zastawnik przegrał pojedynek z Guttą, a wreszcie po nadmiarze przewinień zawodników Constractu wyborną szansę z rzutu karnego miał Stefan Rakić. Bramkarz na uderzenie Serba odpowiedział bardzo czujnie. Nie ustrzegł się za to pomyłki w 36. minucie, kiedy mimo wyjątkowo trudnej pozycji pokonał go z dozą szczęścia Panes.
Rewanż – ten zapowiada się ekscytująco w odniesieniu do dzisiejszej batalii – już 3 maja w Lubawie o godzinie 18:00.