Sekundy od przełamania
Nie doczekał się Sokół Słotwina przełamania serii meczów bez wygranej w ostatnich tygodniach zmagań w „okręgówce”. Końca dobiegła za to inna passa.
Gospodarze niedzielnego meczu z WSS Wisła... nie przegrali, tym samym przerywając niekończący się ostatnio rytm porażek. O dziwo jednak marne to pocieszenie, zważywszy na okoliczności dzisiejszej domowej batalii. W 6. i 23. minucie piłkarze Sokoła byli bezwzględni wobec bierności defensywy przeciwnika. Najpierw ponowienie Przemysława Jurasza po rzucie rożnym i jego podanie po ziemi, idealnie spuentował Bartłomiej Jakubiec. W drugiej z bramkowych sytuacji najlepiej zachował się Kamil Urbaniec, wieńcząc kontrę swojej drużyny.
Wszystko przebiegało zatem po myśli zespołu ze Słotwiny i tak też było na półmetku meczu, choć w 42. minucie do akcji ofensywnej WSS podłączył się Adam Labzik, który sfinalizował wysiłki walczącego o piłkę w polu karnym Rafała Cywki. Miejscowi do przewagi 2 goli powrócili tuż przed zejściem do szatni. Po dośrodkowaniu futbolówka odbiła się od Jurasza, docierając do Wojciecha Wróbla, który mierzoną próbą zaskoczył Rafała Jacaka. Zawodnicy Sokoła mieli powody do zadowolenia, bo wiślanie nie prezentowali się najlepiej, a też zawodziła ich skuteczność, by wspomnieć o strzałach Artura Adamczyka oraz Pawła Leśniewicza, stemplujących słupek.
Poprawa w grze ekipy z Wisły po pauzie? Owszem, bo to już obrazek z kilku poprzednich meczów doskonale znany. W 69. minucie gospodarze egzekwowali rzut rożny, ale nadziali się na błyskawiczną kontrę piłkarzy WSS, a ostatni kontakt to bramkowy łup Cywki po wygranym pojedynku biegowym z defensorami Sokoła. Przy „stykowym” wyniku wiślanie niezmiennie atakowali, ale od czasu do czasu groźnie robiło się w pobliżu ich własnej „świątyni”. Strzał Jurasza z woleja na słupek sparował Jacak, lepiej zachować mogli się Kacper Dunat, Damian Stawicki czy główkujący z 7. metra Urbaniec. Wydawało się, iż mimo wszystko nic w kwestii punktowego rozdziału nie drgnie...
Piłkarze Sokoła sami mogą być sobie winni, że ostatecznie nie wygrali. W 93. minucie wychodzili do szybkiego ataku w przewadze liczebnej, ale piłkę stracili. W odpowiedzi goście wywalczyli rzut rożny, a jego konsekwencją było piękne uderzenie Leśniewicza, zapewniające WSS wyrównanie „last minute” po jakże emocjonującym finiszu.