Szczególnie w pierwszej połowie spotkania uwidoczniła się przewaga gospodarzy z Ligoty. – Grali z dużą większą agresją, co w łatwy sposób można uzasadnić, bo z ligowymi zmaganiami startują wcześniej od nas – mówi szkoleniowiec reprezentanta „okręgówki”, który przyjął do pauzy 2 ciosy, a tuż po powrocie na murawę kolejny, zwiastujący wówczas nawet sparingowy pogrom.

Najbardziej drastycznego z własnej perspektywy scenariusza pogórzanie uniknęli. Wpierw po rzucie wolnym Łukasza Hanzela, w zamieszaniu Krzysztof Kałuża podał do Kamila Kacprzykowskiego, który zmniejszył rozmiar strat. Minęło kilku minut i wynik znów uległ zmianie. Tym razem Marcin Bomski asystował, a wpadający w pole karne grający trener LKS-u Pogórze posłał futbolówkę pomiędzy nogami bramkarza przeciwnika. Gdyby wkrótce 2 dogodne szanse wykorzystał Kacprzykowski, sparing zakończyłyby się zapewne choć częściową remontadą gości. A tak owe sytuacje zemściły się i zespół z Ligoty przypieczętował wartościowe zwycięstwo u progu wiosennych rozgrywek ligowych.