Ponownie podopieczni trenera Patryka Pindla długo czekali na to, aby rywala „napocząć”. Pożytek z optycznej przewagi uczynili w drugiej części sparingu z Zamkiem Grodziec. W 50. minucie Kacper Kiraga o gola postarał się w następstwie „kotła” w polu karnym przeciwnika. Po upływie godziny było 2:0 dla WSS, gdy indywidualną akcję sfinalizował niezawodny Szymon Płoszaj. Kolejny fragment potyczki pod dyktando wiślan przypieczętował Jakub Marekwica, który w 74. minucie doskonale przymierzył zza pola karnego. Niebawem padł i gol numer 4. dla drużyny wyżej notowanej w ligowej hierarchii – powtórnie w roli egzekutora nie zawiódł Płoszaj. Dopiero przy klarownej przewadze ekipy z Wisły odpowiedział przeciwnik, do złudzenia skopiowany został przebieg rywalizacji z poprzedniego test-meczu futbolistów WSS z młodzieżą Beskidu Skoczów.
 


Szkoleniowiec zwycięzców żałował, że jego podopieczni ponownie nie zdołali dokończyć sparingu „na zero w tyłach”. Dominujące było jednak zadowolenie. – Druga połowa wyraźnie należała do nas. Pozytywne jest to, że zawodnicy mają siłę, aby trudy meczu wytrzymać, więc fundament został odpowiednio zbudowany. Przed nami praca nad taktyką i szybkością, a widząc, jak dobrze współpraca się układa można spoglądać w przyszłość z optymizmem – mówi trener Pindel.

Co warte odnotowania, wiślanie przekonującą wygraną z konkurentem a-klasowym zanotowali przy dość licznych ubytkach personalnych. W opisanym sparingu zabrakło m.in. na murawie Daniela Bujoka, Filipa Piszczka, Daniela Mazurka czy Artura Adamczyka.