- Trudno w to uwierzyć, ale to nasze pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tej rundzie. Nie da się ukryć, że na naturalnych boiskach gra się nam z oczywistych względów trudniej, niż na sztucznych nawierzchniach. Dlatego bardzo cieszy nas ta wygrana, bez straty gola i z drużyną z czołówki ligi - powiedział na łamach klubowej strony Szymon Niemczyk, trener "dwójki" Rekordu.

 

Pierwsza połowa przebiegła pod znakiem intensywnej walki w środku pola i dużego zaangażowania obu zespołów. Gospodarze z Tworkowa mieli kilka naprawdę dobrych okazji, by otworzyć wynik, jednak brakowało im skuteczności w decydujących momentach. "Rekordziści" z kolei starali się kontrolować tempo gry, dłużej utrzymując się przy piłce. Ich taktyka przyniosła w końcu zamierzony rezultat. 

 

Po zmianie stron goście jako przełamali impas. W 50. minucie, po dobrze przeprowadzonej kontrze prawą stroną boiska, Bartosz Syrek precyzyjnym strzałem zakończył akcję, dając bielszczanom prowadzenie. Gol ten wyraźnie dodał im pewności siebie, podczas gdy gospodarze musieli gonić wynik. Nadzieje na odwrócenie losów spotkania mocno skomplikowały się gospodarzom niespełna osiem minut później. W 58. minucie arbiter podyktował rzut karny dla gości po błędzie w rozegraniu i faulu ratunkowym jednego z obrońców LKS-u. Z 11. metrów trafił Jakub Motyka. Do końca meczu "rekordziści" umiejętnie kontrolowali przebieg gry do końcowego gwizdka, dowożąc cenne trzy punkty.