SportoweBeskidy.pl: Krajobraz po inauguracji?

Tomasz Sala:
Udało nam się rzutem na taśmę wygrać i to najważniejsze, bo mierzyliśmy się z bezpośrednim rywalem z ligowej tabeli. Nie było to z całą pewnością piękne widowisko, ale trzeba było w nim przede wszystkim „przepchnąć” punkty na swoją stronę. To zrobiliśmy. Zresztą inauguracje wiosenne w szczególności mają to do siebie, że poziomu w tych meczach wysokiego nie ma się co spodziewać.

SportoweBeskidy.pl: Nie wiemy na ten moment na ile realny jest cel utrzymania Sokoła w „okręgówce”. Zapewne jednak w to mierzycie?

T.S.:
Tak, utrzymanie jest celem i nie przekreślałbym na to szans, bo po rundzie jesiennej zajmowaliśmy ostatnie miejsce w tabeli, ale już się z niego wydostaliśmy. W Hecznarowicach jest grupa ludzi naprawdę zaangażowanych w klub. Prezesa znam od stycznia i widzę, że robi co może, aby wszystko działało. Są też w miarę fajne obiekty, bo zimą mieliśmy do dyspozycji pod kątem treningowym sztuczne boisko w Starej Wsi. Teraz mimo warunków pogodowych zmiennych mamy plac w Hecznarowicach, gdzie możemy trenować. Byle tylko było nas więcej, bo nie ma na ten moment takiej liczby zawodników, o jakiej trener mógł marzyć.

SportoweBeskidy.pl: Co w takim razie z piłkarskich aspektów ma dać pańskiej drużynie utrzymanie?

T.S.:
Pierwsze co zwróciło moją uwagę, to liczba straconych jesienią bramek. 47 w 15. rozegranych spotkaniach daje bardzo wysoką średnią. Usiłujemy znaleźć różne środki, aby temu zapobiec. Próbujemy grać w niskiej obronie, to znów stosować pressing. Zaczęliśmy od meczu „na zero z tyłu”, więc jedno z kluczowych założeń zostało przekute w boiskową rzeczywistość. Zobaczymy, ile razy taki stan zostanie powtórzony. Ofensywę mamy taką, że zawsze będziemy moim zdaniem w stanie coś strzelić. Doszedł do nas Dominik Natanek jako znaczące wzmocnienie, jest Brazylijczyk Marquinhos, jest Adrian Pająk, jest kilku młodych zawodników o sporym potencjale. Oby go wystarczyło na pozostanie w „okręgówce”.

SportoweBeskidy.pl: Jakieś wnioski odnośnie poziomu ligi po tej premierze?

T.S.:
Ciężko mi to ocenić, bo dla mnie to zupełnie nowa liga, natomiast kilku bezpośrednich konkurentów miałem sposobność oglądać podczas sparingów. Widziałem w akcji Rotuza Bronów, Sokoła Zabrzeg, Czarnych Jaworze. Skoro o tych zespołach mowa, to wynik Sokoła z Czarnymi mocno mnie zdziwił. Tak się składa, że oba zespoły oglądałem dzień po dniu i ten z Jaworza wyglądał wówczas w konfrontacji z Błyskawicą Drogomyśl o wiele lepiej, aniżeli Sokół przeciwko Cukrownikowi Chybie. Cóż, boiska wielkiemu graniu nie sprzyjają i to też pewnie jeden z powodów, że niespodzianki się zdarzają. Na szersze oceny należy moim zdaniem poczekać.

SportoweBeskidy.pl: Przed wami kolejny ważny mecz – tym razem w delegacji do Studzionki...

T.S.:
Jedziemy tam powalczyć. Kilka drużyn będących przed nami w tabeli wydaje się „do ugryzienia”, a dystans punktowy nie jest duży. Nie pozostaje nam nic innego, jak w każdym meczu dawać z siebie maksimum i zrobić wszystko, co w naszej mocy. Choć wiem jednocześnie, że... każdy trener to mówi. Gdyby w naszym zespole drzemał jakiś wielki potencjał, to pewnie nie byłby na ostatnim miejscu w tabeli po rundzie jesiennej. Jest to więc wyzwanie.

SportoweBeskidy.pl: A co z Jeleśnianką Jeleśnia? Prezes tego klubu stwierdził niedawno, że trenerem jest nie kto inny, jak... Tomasz Sala.

T.S.:
Nie chciałbym, aby było to źle odbierane, bo różne głosy do mnie dochodzą. Czuję się w jakiś sposób odpowiedzialny za to, że Jeleśnianka po rundzie jesiennej żywieckiej A-klasy zajmuje przedostatnią lokatę w tabeli. Najłatwiej byłoby – jak to się mówi – opuścić tonący okręt, ale zadeklarowałem, że na ile będę w stanie, to pomogę. Jestem w klubie z Jeleśni zgłoszony do gry i mógłbym tam jeszcze pomóc choćby na boisku. Są natomiast chłopcy, którzy pokierują drużyną. Chciałbym bardzo, aby tak się stało i nie doszło do spadku. Z punktu widzenia trenerskiego moim priorytetem jest jednak Sokół Hecznarowice i w obu klubach mają tego świadomość, wykazując dla sytuacji pełne zrozumienie.