W zasięgu zamiast w tabeli
Rywalizacja MKS-u Lędziny z Góralem Istebna była istotnym dla układu tabeli starciem beniaminków V ligi.
– Mocno nastawialiśmy się, że zdołamy coś z tego wyjazdu przywieźć – przyznaje na wstępie Dariusz Rucki, szkoleniowiec Górala, który jednak nie zdołał dobrze wejść w niedzielne spotkanie. – Zastanawiające jest, że dzieje się to po raz kolejny w obecnych rozgrywkach – dodaje. A potwierdzenie tego, iż gospodarze prezentowali się w premierowych 45. minutach lepiej, stanowi zarówno gol zdobyty głową przez Kamila Ingrama w 18. minucie, po uprzedniej stracie zawodników z Istebnej w pobliżu własnej bramki, jak również brak jakiejkolwiek dogodnej okazji strzeleckiej dla Górala.
Po wyjściu z szatni reprezentant beskidzkiego regionu wyglądał korzystniej od przeciwnika, przede wszystkim grając odważniej. Cóż jednak z tego, skoro w 52. minucie „zastawili” nieudaną pułapkę ofsajdową, a Konrad Walicki pokonał golkipera Dominika Polacka w sytuacji sam na sam. Na stratę drugiej bramki przyjezdni zareagowali właściwie. Bliski skierowania piłki do siatki był strzelający z 11. metra Bartłomiej Rucki, znakomite szans miał także D. Rucki – raz nieskutecznie lobując golkipera MKS-u, raz pudłując z 5. metrów po podaniu Antoniego Kukuczki. Wyjątek miał miejsce w 69. minucie. Jakub Kawulok spuentował prostopadłe podanie od B. Ruckiego, lecz było to za mało, aby Góral wyjechał z Lędzin choćby z pożądanym punktem.
– Bardzo tego meczu żałujemy, bo zdobycz była w zasięgu. Przegraliśmy minimalnie, ale jednak przegraliśmy, choć uważam, że remis byłby z perspektywy boiskowych wydarzeń bardziej sprawiedliwy – komentuje grający trener istebnian.