Pierwotnie drużyna Piotra Motyki miała sparować w sobotę z drużyną Skałki Żabnica, ale niedoszły rywal zrezygnował z rozegrania meczu z powodu problemów kadrowych. Na zastępstwo zdecydował się Orzeł Kozy i drużyna z „okręgówki” mogła rozegrać swój drugi mecz towarzyski w ramach przygotowań do rundy wiosennej.

 

Trenerzy obu zespołów uzgodnili, że mecz będzie się odbywał na dystansie 3x30 minut. Już w 10. minucie prowadził Muńcuł. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Dawid Białożyt, piłkę zgrał Dariusz Piwowarczyk, a najsprytniejszy w zamieszaniu okazał się Karol Rozmus. Orzeł wyrównał kilka minut później w bliźniaczej sytuacji, tyle że futbolówka była zagrywana z rzutu wolnego. Gdy zegarek arbitra wskazywał 40. minutę swojego drugiego gola tego dnia zdobył Rozmus, wykorzystując sytuację sam na sam po asyście Patryka Tetera.

 

 

W dalszej części dał o sobie znać testowany zawodnik, który wywalczył rzut karny. Na gola zamienił go wspominany w kontekście zdobyczy bramkowych już 2-krotnie Rozmus. Rywale odpowiedzieli również po „11” podyktowanej po faulu Dariusza Lacha, który w 80. minucie niejako odkupił swoje winy, gdy bezbłędnie egzekwował rzut wolny z 18. metra.

 

- Cieszymy się, że udało się w ogóle zagrać i zaliczyć solidną jednostkę treningową. Trafiliśmy na fatalne warunki atmosferyczne, padał rzęsisty deszcz, wiał mocny wiatr, a na boisku stała woda. Ważne, że nikt nie odniósł kontuzji. Słowa uznania należą się rywalowi, który zaprezentował się bardzo dobrze. Chcemy dalej trenować, grać i rozwijać się. Jestem pewien, że będziemy wyglądali jeszcze lepiej, gdy do drużyny powrócą Arkadiusz Kręcichwost, Łukasz Maciejowski, Damian Salachna czy Adreson Junior - podsumował niedzielny sparing szkoleniowiec Muńcoła.