Motywacji i determinacji nie brakowało bielszczanom od pierwszej minuty. Dodając do tego dyscyplinę taktyczną, konsekwencję w działaniach obronnych - to musiało przynieść efekt. I przyniosło. W 5. minucie Michał Śliwka został zablokowany przy groźnej próbie strzału. Następnie dobrą interwencją wykazał się Wiktor Kaczorowski, który rozegrał również bardzo dobre spotkanie. Forma bramkarza Rekordu przypominała już tą z rundy wiosennej poprzedniego sezonu. 

 

W 29. minucie gospodarze cieszyli się z trafienia. Dariusz Pawłowski zagrał idealnie na głowę Jana Ciućki, a ten skierował piłkę do siatki. Chwilę wcześniej minimalnie precyzji zabrakło Tomaszowi Boczkowi, również po wrzutce Pawłowskiego. 

 

Co zrozumiałe, Stal rzuciła się w drugiej odsłonie do odrabiania strat. Optyczna przewaga, owszem, była, lecz nie poszło to w parze z mnogą liczbą sytuacji klarownych. Wyjątek stanowi 88. minuta. To wówczas Kaczorowski efektownie zatrzymał Maksymiliana Hebla. Momentami ofiarnie, jednak finalnie skutecznie i po walce Rekord dowiózł korzystny rezultat do ostatniego gwizdka sędziego. Co warte odnotowania, był to pierwszy mecz Rekordu bez straty gola w tym sezonie.