
Za wysokie progi
O ile w inauguracyjnym meczu PlusLigi siatkarze z Bielska-Białej swoje szanse na punktowe zdobycze mieli, tak dziś wieczorem w konfrontacji ze Skrą Bełchatów argumentów wyraźnie im zabrakło.
Uczciwie przyznać trzeba, że na sukces beniaminka w Bełchatowie nie było specjalnych widoków. Potwierdzają to ogólne statystyki meczowe. Dla przykładu bielszczanie zepsuli 13 zagrywek, ich środowi rywale 7. Po stronie Skry odnotowano 10 punktowych bloków, goście tylko 4-krotnie tym elementem się wykazywali. Skuteczność w ataku? Tu również zauważalna dysproporcja - 57 do 47 w procentach na korzyść faworyta.
Tyle liczb. A jak przebiegało spotkanie? Za najbardziej wyrównanego uznać należy seta otwierającego grę. Było w nim 9:8 dla Skry i dopiero pomyłki Jake Hanesa dały miejscowym zapas w postaci 4 "oczek". Po kontrze Rolanda Gergye bielski zespół nadrobił wynik na 20:18, ale niczego istotnego ów zryw nie wniósł. Co ciekawe, podobnie było po zmianie stron. BBTS trzymał się nieźle do stanu 7:7, ale wszechstronność bełchatowian zrobiła swoje. Prym w ataku, ale i w bloku wiódł kadrowicz Mateusz Bieniek, choć i zagraniczni skrzydłowi Skry dzielnie mu wtórowali.
W partii trzeciej spadł u gospodarzy poziom koncentracji, zaś bielszczanie grali odważniej. Kolejne zbicia Dawida Wocha ze środka i "czapa" Jakuba Urbanowicza na Aleksandrze Atanasijeviciu dały gościom przewagę 10:7. Mieli też niebawem kilka kontr, aby dystans zwiększyć, a tak po zagrywce Dicka Kooya zrobiło się po 11. Gdy serbski atakujący podwójnie zrewanżował się na Urbanowiczu na lewym skrzydle faworyt "odjechał" na 19:15 i pościg za rozpędzonym konkurentem był już nierealny.
Skra Bełchatów - BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:22, 25:17, 25:19)
BBTS: Zawalski, Zimmerman, Hanes, Woch, Urbanowicz, Gergye, Teklak (libero) oraz Gil, Sinoski, Formela
Trener: Brokking