Tymczasem spotkanie nie przyniosło piłkarskich "fajerwerków". O ile samo tempo meczu nie było złe, zalążków sytuacji bramkowych nie brakowało, ale już "konkretów" tak. - Nie był to mecz obfity w sytuacje bramkowe. Z jednej, jak i z drugiej strony. Niemniej, jest pewien niedosyt, gdyż przy nieco bardziej odważnej grze w ofensywie mogliśmy się pokusić o remis - zauważa trener Smreka Piotr Jaroszek. 

 

Pierwsze 3 kwadranse minęły pod znakiem przewagi Borów, które częściej operowały piłką, jednak większość ich prób kończyła się w okolicach 16. metra. Inaczej było w 22. minucie. Wówczas to pietrzykowiczanie potwierdzili swoją przewagę w rezultacie, gdy Adrian Dobija sfinalizował z bliskiej odległości dwójkową akcję z Gabrielem Durajem. 

 

Po przerwie większą inicjatywą wykazywali się zawodnicy ze Ślemienia, jednak nie stworzyli sobie oni na przestrzeni całego spotkania sytuacji z gatunku 100-procentowych. Najbliższy szczęścia był Alves Mota, który trafił w słupek. Mimo iż Bory miały mniej z gry w drugiej części, to miejscowi stworzyli sobie lepsze okazje. "Aluminium" bramki zatrzymało Rafała Duraja, a ponadto bliski ponownej celebracji gola był A. Duraj. Ostatecznie jednak gospodarze meczu dowieźli korzystny wynik 1:0 do końca. - Gdybyśmy wykorzystali 2 sytuacje w drugiej połowie, to wcześniej moglibyśmy "zamknąć" mecz i uniknąć niepotrzebnej nerwówki - przyznaje Sebastian Gierat, trener Borów.