- Czujemy duży niedosyt po tym spotkaniu. Mimo tego, że musieliśmy gonić wynik, uważam, że gdybyśmy wykorzystali chociaż połowę sytuacji, które mieliśmy, to spokojnie moglibyśmy wygrać, a tak zrobiliśmy z bramkarza Sokoła bohatera - przyznał Dawid Szewczyk, trener LKS-u. Inaczej na to spotkanie patrzy szkoleniowiec beniaminka z Zabrzega. - Z przebiegu meczu remis jest jak dla mnie sprawiedliwy. Obie drużyny miały swoje okazje - zaznacza Daniel Bąk. 

 

Pierwsza połowa, choć bez goli, to dostarczyła kibicom sporo emocji i sytuacji bramkowych. Bardzo dobrą okazję do otwarcia rezultatu miał Igor Jurzak z LKS-u. Jego kolega z drużyny Damian Gacek również nie zachował zimnej krwi w klarownej okazji jeden na jeden z golkiper Sokoła. Bliski zamienienia rzutu rożnego na gola był także Patryk Wentland. Po stronie Sokoła najlepszą okazję miał Dmytro Imanhulov, który nie wykorzystał pojedynku "oko w oko" z golkiperem LKS-u. 

 

"Konkrety" przyszły w drugiej połowie. W 57. minucie Jakub Przewoźnik skorzystał na błędzie bramkarza z Bestwiny i umieścił piłkę w siatce. Odpowiedź bestwinian przyszła nieco ponad kwadrans później, gdy Fabian Riva zamienił na gola rzut rożny. I to było na tyle jeśli chodzi o bramkowe "łupy" w tym meczu, choć obie drużyny miały swoje okazje na poprawienie swojego dorobku strzeleckiego. W bramce Sokoła bardzo dobry występ zanotował Dawid Grabski, który zatrzymał m.in. piękne uderzenie Patryka Fludra.