Remis ze Smrekiem Ślemień i porażka w Wiśle – to ligowe dokonania Piasta w roku bieżącym. Victoria nie zgarnęła dotąd nawet „oczka”, przegrywając zarówno w Strumieniu, jak i u siebie z Beskidem Skoczów. Mecz w ramach 18. kolejki nie był więc bez znaczenia, zwłaszcza w odniesieniu do jego faworyta, marzącego o zajęciu miejsca premiowanego grą w nowej V lidze. Ten przystąpił do spotkania osłabiony w ofensywie brakiem Jakuba JeleniaTomasza Szypera, choć i Victoria była solidnie przetrzebiona...

– Sądziłem, że to może być taki mecz, w którym wygra zespół strzelający gola jako pierwszy. Tak się stało. My wstydzić się nie musimy, bo zagraliśmy z determinacją, co nie było takie łatwe po srogim laniu z Beskidem przed tygodniem. Wiele nam nie zabrakło do korzystnego wyniku – komentuje Tomasz Matuszek, szkoleniowiec Victorii.

Na potwierdzenie pierwszej części przywołanej wypowiedzi – w 62. minucie gospodarze strzelili upragnionego gola. Rzut rożny Ireneusza Jelenia, wrzucającego piłkę na dalszy słupek, przyniósł Piastowi trafienie głową Michała Volkmera ponad bezradnym Szymonem Wawrzyczkiem. Do tego momentu – to już nawiązanie do walki, jaką beniaminek stoczył nad Olzą – różnica w rezultacie nijak się nie wyklarowała. Rzecz jasna, piłkarze Victorii w ofensywie przebywali rzadziej. Najlepsza ich szansa, by Piasta „napocząć”, to ta Patryka Kabiesza, główkującego centymetry obok pożądanego celu. Jakiekolwiek ich nadzieje zostały rozwiane w 89. minucie. W doskonałej pozycji strzeleckiej znalazł się Jeleń, który pewnie uderzył po ziemi obok słupka, przełamując wiosenną niemoc swojego zespołu.

– Zwycięstwo było dla nas najważniejsze i jest ono zasłużone z perspektywy całego meczu. Zagraliśmy konsekwentnie w defensywie i to było kluczowe, natomiast jeśli chodzi o finalizację to z nią najlepiej nie jest, bo stworzyliśmy sobie odpowiednio dobre sytuacje, aby wcześniej zdobywać gole – zaznacza Kamil Sornat, szkoleniowiec Piasta.