Jeśli o którymś zespole stwierdzić można, że sprostał wyzwaniu zaliczenia udanej inauguracji, to mowa o gościach ze Ślemienia. Ci przed przerwą zadali cios w postaci trafienia Filipa Bąka, który w 17. minucie sfinalizował sytuację sam na sam z Bartłomiejem Oleksym. Ofensywny zawodnik Smreka mógł jeszcze 2 razy skierować futbolówkę do celu, lecz brakowało mu precyzji. – Z zademonstrowanej gry jestem bardzo zadowolony. Sparingi nie wskazywały, że będziemy się tak prezentować już na samym wstępie rundy wiosennej – mówi Piotr Jaroszek, szkoleniowiec przyjezdnych.

Faworyzowany Piast? Również swoje szanse wypracował, ale ze skutecznością miał tym razem wyraźne trudności. – To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu, bo graliśmy niedokładnie i nerwowo, zwłaszcza będąc na połowie rywala. Mimo tego mieliśmy okazje zarówno na otwarcie wyniku, jak i objęcie prowadzenia już w drugiej części – zauważa trener cieszynian Kamil Sornat.

Zespół z Cieszyna doczekał się momentu radości w 62. minucie. Wydawało się, że defensorzy Smreka zapobiegną zagrożeniu, ale żaden z nich piłki nie wybił, a zawahanie owo wykorzystał niezawodny Ireneusz Jeleń. Remisowy stan pozwalał obu drużynom realnie myśleć o wygranej, choć mimo prób ofensywnych na zmianę wyniku się nie zanosiło. Dopiero w 90. minucie Deiverson Lima dobił strzał Piotra Górnego, a ekipa z Żywiecczyzny zwycięstwo miała w zasięgu ręki. Nie na darmo Piast okupuje jedno z czołowych miejsc w lidze. Gospodarze nie zrezygnowali z walki o uratowaniu punktu, co zostało nagrodzone w 94. minucie. Po rzucie wolnym świetnie dysponowanego przez całe spotkanie Rafała Pępka pokonał Grzegorz Niemczyk, sprawiedliwie dzieląc łupy.

Sporo mówiło się po końcowym gwizdku arbitra o jesiennej wygranej Smreka 4:2, czy poprzednim spotkaniu nad Olzą, gdy miejscowi zaprzepaścili zaliczkę 3:0 i finalnie jedynie zremisowali. – Ewidentnie nam ten przeciwnik nie leży. Szanujemy uratowany punkt, ale ma on słodko-gorzki smak – dodaje szkoleniowiec cieszynian.