– Osiągnęliśmy nasz cel. To cenny punkt, a jak bardzo – wkrótce się przekonamy. Cieszy, że zachowaliśmy koncentrację i konsekwencję w grze, zwłaszcza w momentach, gdy rywalki mocno nacierały, jak w końcowych 10. minutach meczu. Generalnie to zawodniczki GKS-u prowadziły dziś grę, my nie mogliśmy sobie pozwolić na to, aby pójść na jakąkolwiek wymianę ciosów, bo to mogłoby się źle skończyć – opowiada Mateusz Żebrowski, szkoleniowiec „rekordzistek”, sprawiających dziś przy Startowej niemałą niespodziankę i zachowujących lokatę „nad kreską” w ekstraligowej tabeli.

Bielszczanki na przestrzeni niedzielnej potyczki istotnie ograniczały się w dużej mierze do tego, aby pilnować dostępu do własnej bramki. Mogły też mówić o szczęściu – choćby w 15. minucie, gdy słupek obiła Karolina Bednarz. Wiele jednak zaczepnych akcji drużyny z topu tabeli defensorki Rekordu umiejętnie „kasowały”. A że swój dzień miała także między słupkami Izabela Sas, m.in. instynktownie broniąca uderzenie Gabrieli Grzybowskiej w 57. minucie w sytuacji z pozoru dla gospodyń beznadziejnej, to zdeterminowane piłkarki bielskiego zespołu mogły opuszczać plac gry z podniesionymi głowami.