(Nie)gotowi na „okręgówkę”?

Po szlagierowej batalii w Węgierskiej Górce można było oczekiwać nie tylko zaangażowania obustronnego, ale i niezłego piłkarskiego poziomu. Tego pierwszego nie zabrakło. W 30. minucie prowadzenie Metalowi zapewnił Kordian Mozol, lider rozgrywek jednak „za ciosem” nie poszedł. – O dziwo straciliśmy po tej zdobytej bramce koncept i do zaprezentowanego poziomu można mieć spore zastrzeżenia. Mecz był bardzo wyrównany, a końcowy wynik oceniam jako sprawiedliwy. Mogliśmy wygrać, bo mieliśmy choćby 2 słupki i poprzeczkę, ale i uczciwie przyznając ekipa z Bystrej też wyborne szanse miała – mówi Robert Sołtysek, szkoleniowiec Metalu, który wobec trafienia Łukasza Bieguna z 51. minuty musiał zadowolić się podziałem punktów z innym z pretendentów do awansu do „okręgówki”.

A skoro o potencjalnej grze na wyższym szczeblu ligowym mowa, to trener obecnego wciąż lidera A-klasy nastroje tonuje. – Będzie to może opinia kontrowersyjna, ale w na ten moment żadna z drużyn naszej ligi nie jest gotowa na to, aby patrzyć z optymizmem na swoje występy w lidze okręgowej. Gramy w bardzo wyrównanej A-klasie, nie ma w niej faworytów, a każdy wynik możliwy – nadmienia Sołtysek.

Niespodzianki pewne

Również w tej wiosennej kolejce nie zabrakło wyników, które przynajmniej przez pryzmat tabeli określić można mianem zaskakujących. Wysoko notowana „dwójka” Orła Łękawica podejmowała outsidera z Czernichowa. Pogrom? Nic bardziej mylnego, bo gospodarze wygrali skromnie 1:0. – W Czernichowie jest sporo nowych twarzy i jestem przekonany, że ten zespół będzie punktował, pomimo swojej niskiej pozycji w tabeli i skromnego dorobku. Ekipa z Łękawicy to według mnie główny kandydat do mistrzowskiego tytułu, ale jak widać i takie starcie okazało się w tej lidze wyrównane – kontynuuje nasz rozmówca.

Szokująco przedstawia się natomiast rozstrzygnięcie w spotkaniu Grapy Trzebinia z Beskidem Gilowice. Goście nie tylko nie wywieźli nawet „oczka” z terenu beniaminka, ale i zostali kompletnie rozbici. Wynik 5:0 to m.in. następstwo hat-tricka Radosława Widucha, a za ciekawostkę uznać można fakt, że gospodarze wszystkie ciosy zadali przeciwnikowi w wybornym dla siebie okresie między 20. a 55. minutą gry. – Beskid walczy o najwyższe cele, ostatnio wyszedł z opresji przeciwko zespołowi Sokoła Słotwina. Taki rozmiar przegranej zaskakuje, aczkolwiek beniaminek należy docenić i liczyć się, że będzie punktował, na co wskazywałem już jesienią. A niespodzianki i sensacje? Radzę przygotować się na nie w każdy weekend – oznajmia trener a-klasowego lidera.

Gole „last minute”

Ma czego żałować Muńcuł Ujsoły. Drugi w tej rundzie remis podopieczni Damiana Gołębiowskiego zanotowali na własne życzenie. Prowadząc 2:1 w 87. minucie egzekwowali rzut karny, a pomyłka Arkadiusza Kręcichwosta okazała się brzemienna w skutkach. Goście ze Słotwiny rzutem na taśmę wyrównali za sprawą Bartłomieja Wandzla.

Podziału „oczek” uniknął Maksymilian Cisiec, który miejsce w ścisłym „czubie” stawki zachował dzięki Maksymowi Kostence. Ukrainiec w konfrontacji z LKS Leśna popisał się „dwupakiem”, w tym zwycięskim strzałem w minucie 90.

Również bramkę tuż przed gwizdkiem końcowym zdobył Góral. Tu różnica była jednak kolosalna, bo żywczanie wcześniej golkipera „dwójki” GKS-u zdołali pokonać. Konrad Lach postawił zatem tylko pieczęć na podtrzymywaniu wiosennej passy przez podopiecznych Kamila Kozieła. – Bardzo się z tego cieszę. Niech się Góralowi dalej tak wiedzie, bo są tam młodzi chłopcy związani z klubem. Ich zaangażowanie w połączeniu z mądrą pracą Kamila daje pozytywne efekty – komentuje Robert Sołtysek.

Wyniki 15. kolejki:
Grapa Trzebinia – Beskid Gilowice 5:0 (3:0)
Metal Węgierska Górka – Magura Bystra 1:1 (1:0)
Góral Żywiec – GKS II Radziechowy-Wieprz 2:0 (0:0)
Orzeł II Łękawica – Magórka Czernichów 1:0 (1:0)
Skrzyczne Lipowa – Jeleśnianka Jeleśnia 0:3 (0:2)
Muńcuł Ujsoły – Sokół Słotwina 2:2 (1:0)
Maksymilian Cisiec – LKS Leśna 2:1 (1:1)

TABELA/TERMINARZ