Zacznijmy od czegoś nieoryginalnego, bo śledząc różne opinie ludzie nie zwracają uwagi na pewien, ważny fakt. Druzgocąca jest "przepaść" między tym, jak dobrzy są pracownicy w Podbeskidziu, a jak słabi są piłkarze. Mimo tak fatalnej sytuacji w tabeli, social media żyją i mają się bardzo dobrze, realizowane są filmy, które są absolutną "topką" jeśli chodzi o I ligę, kolejna edycja akcji "Oddaj krew, idź na mecz" to inicjatywa godna przyklaśnięcia. 

 

Aż strach pomyśleć, ilu ludzi chodziłoby na mecze Podbeskidzia, gdyby nie zaangażowanie i dobra robota pracowników... 

 

Nie ułatwiają im pracy jednak zawodnicy, sztab szkoleniowy oraz Bogdan Kłys. Bo na końcu jednak w klubie sportowym, liczą się wyniki sportowe. Te są druzgocąco słabe, nic w tym odkrywczego, wszyscy to widzimy. Ostatni mecz ze Stalą pokazał, że Grzegorz Mokry, który w środowisku piłkarskim ma pseudonim "asystent" lub "II trener", nie panuje nad sytuacją. - Trzeba sobie zadać pytanie, jaki cel przyświecał trenerowi przed sezonem. Gra o utrzymanie i stawianie na młodzież? Tego nie ma. Gra o awans i nie stawiamy na młodych? Tego również... 

 

Trener Mokry ma swój warsztat, jak każdy trener z licencją UEFA PRO. Tu jednak chodzi o charyzmę. Nie widać w nim sportowej złości. Coś na zasadzie "wszystko super", "fajnie gracie, to dopiero początek sezonu". Nie ma takiej werwy z ławki, a przynajmniej tego nie widać z boku. Jego decyzje również są czasem niezrozumiałe. Rzucę "kamyczek" do ostatniego meczu ze Stalą. Wprowadzony został w końcówce Ziółkowski, co było dla mnie karygodnym błędem. On nie przyśpieszył gry, a wręcz przeciwnie. Nie ściągałbym również Lionela Abate, bo to obecnie najbardziej agresywny zawodnik, który najbardziej chce - mówił w rozmowie z naszym portalem Bartłomiej Konieczny, były kapitan Podbeskidzia. 

 

Wszystko, jeśli chodzi o aspekt sportowy, w Podbeskidziu wydaje się być obecnie... byle jakie. Prezes klubu wyjdzie jednak do ludzi i przemówi w internetowym czacie na platformie Facebook. Kłys wypowiedział się już w rozmowie z "Katowickim Sportem" na temat przyszłości trenera Mokrego. - Skupiamy się na tym, jak wyprowadzić drużynę z kryzysu, a nie na szukaniu nowego trenera

 

 

Mówi się, że to na wniosek Mokrego Michał Janota został odsunięty od I drużyny i został przeniesiony do rezerw, które dla odmiany radzą sobie wyśmienicie. I wcale nie chodziło o pomeczową dyskusję kapitana z kibicami, choć klub całej sytuacji nie chce komentować. Generalnie, trochę na marginesie, Podbeskidzie ma problem ze swoimi planami. Plan trzyletni, w którym Górale mieli wrócić do ekstraklasy? W łeb. Plan gry młodymi Polakami? Do skreślenia. Plan na Janotę, jako lidera drużyny? Również poszedł się... paść. 

 

Nawet trochę szkoda, bo wydawało się, że Janota może być kimś takim właśnie jak Bartek Konieczny czy inni, którzy nie byli "stąd", ale zostali "Góralami" nawet po zakończeniu kariery. Dziś wydaje się być raczej mało realne, chociaż kto wie. Nie takie scenariusze pisał futbol. Czy jednak usunięcie kapitana z "okrętu" pomoże w odbiciu się od dna? Wszak widmo II ligi wydaje się być coraz bardziej realne. Czas pokaże, jednak jak mówi mądre powiedzenie "ryba psuje się od głowy" i może tu warto szukać przyczyn "bałaganu", który panuje w Podbeskidziu...