Faworyt w mecz wkroczył doskonale i już po 7. minutach prowadził. Dawid Ogrocki zagrał do Adama Waliczka, który przedarł się za plecy obrońców Soły i zmusił Dominika Jończego do kapitulacji. Tempa narzuconego Drzewiarz nie zwolnił. W 23. minucie do akcji zaczepnej swojego zespołu podłączył się Jakub Tolasz, skierował podanie wzdłuż bramki, a tam pechowo „samobója” zaliczył Wojciech Fabia. Kiedy w 26. minucie Adam Paleta dośrodkował z rzutu rożnego na głowę celnie uderzającego Konrada Pali, Soła stanęła przed widmem pogromu. Ale końcowy fragment tej połowy udowodnił, że nie bez przyczyny kobierniczanie tyle punktów zdołali w bieżącym sezonie zgromadzić. W 37. minucie goście egzekwowali kornera, o piłkę powalczył przed bramką Kamil Zoń, w końcu dotarła ona do Michała Brańki, który z 6. metra zmniejszył stratę Soły. Kto wie, jakie byłyby dalsze losy potyczki, gdyby w 43. minucie po świetnym podaniu Bartłomieja Kobieli do siatki wcelował Oskar Kojder, od którego lepszym okazał się Paweł Góra.

Druga połowa przebiegła pod dyktando Drzewiarza. Lider dołożył 2 gole. W następstwie stałych fragmentów do grona strzelców dołączyli: Mateusz Wajdzik w 59. minucie oraz Szymon Królak w 69. minucie, dopełniający formalności po zgraniu Tomasza Stokłosy. Po tych zdarzeniach napór jasieniczan ustał, a zbyt wielkich emocji na murawie nie było.

– Drzewiarz był mocniejszy, prowadził grę i wygrał zasłużenie. Na tyle jednak, ile mogliśmy próbowaliśmy coś wskórać – podkreśla grający trener ekipy z Kobiernic.