A zadania bielszczanie bynajmniej łatwego nie mieli. Nie dość, że na ich drodze stanęły rezerwy ekstraklasowego Górnika Zabrze, przynależące do „czuba” na szczeblu III ligi, to jeszcze w składzie gospodarzy zabrakło zawodników „pożyczonych” przez szkoleniowca Jarosława Skrobacza na spotkanie Fortuna I ligi, jak Michał Stempniewicz czy Radosław Zając. Wszystko to natomiast było niemal gwarantem, że mecz będzie mimo wszystko widowiskiem atrakcyjnym. Dodatkowego zresztą „smaczku” owej potyczce dodał fakt, że na „Górce” testowano podczas pucharowego starcia – w ramach sędziowskiego szkolenia realizowanego w Bielsku-Białej – złożony z 6 kamer system VAR, przy którym zasiedli Szymon Łężny i asystujący mu kozianin Piotr Szypuła.

Sam mecz oczekiwań nie zawiódł, o co zadbały bez wyjątku obie drużyny, tocząc zaciętą walkę. Z początku optyczną przewagę zyskali gospodarze, ale to nie oni dokonali otwarcia wyniku. W defensywie kosztowną pomyłkę zaliczył Bartosz Bernard, co w 29. minucie bezlitośnie wykorzystał mierzący po ziemi z okolic „16” Miłosz Rogula. Na całe szczęście ze swojej perspektywy patrząc odpowiedź rezerw Podbeskidzia była szybka. W 32. minucie dobrze dośrodkował Franciszek Liszka, a Samuel Nnoshiri z bliska skierował futbolówkę głową do siatki. A że bielszczanie mogą pokusić się o awans kosztem wyżej notowanego przeciwnika zaświadczyły kolejne minuty – Liszka huknął w poprzeczkę, Nnoshiri przegrał pojedynek „oko w oko” z golkiperem Górnika II, ale animusz w poczynaniach podopiecznych Marka Sokołowskiego wyraźnie był dostrzegalny.

Nie był toteż wielkim zaskoczeniem fakt, że w 51. minucie „Górale” zdobyli prowadzenie. Nnoshiri dograł w kontrze do Marco Siverio Toro, który z 10. metra piłkę wpakował do bramki. Ponowne wyrównanie to następstwo zdarzenia z 65. minuty – faulu Michała Batelta w polu karnym i egzekucji Dawida Niedźwiedzkiego. O decydujący cios w regulaminowym czasie gry starały się obie ekipy, ale swego dopięli IV-ligowcy. W 81. minucie Sylwester Lusiusz – kolejny zawodnik mający w pierwotnym założeniu wzmocnić klubową „jedynkę” – uderzył na tyle mocno, że bramkarz zabrzańskiej drużyny nie mógł właściwie zareagować i zapobiec wyeliminowaniu Górnika II z Pucharu Polski.